Widok płonącego supersamochodu nie stanowi nic wyjątkowego. Cywilizacja zdążyła się przyzwyczaić do takich sytuacji…
Zdarza się, że ogień pojawia się przez usterkę. Jeszcze częściej winę ponosi sam użytkownik, który dopuszcza się wygłupów na kierownicą. Tak, brawura to wciąż bardzo duży problem. Nie wszystko jest jednak tak oczywiste, by od razu ustalić okoliczności.
Ta historia wydarzyła się w Miami. Materiał nagrany przez jednego ze świadków zaczyna się, gdy Dodge Challenger stoi już w płomieniach. Większość od razu podejrzewała winę kierowcy, ale kilka godzin później okazało się, że powód może być inny.
Straż Pożarna ugasiła płomienie a następnie oczyściła miejsce zdarzenia. Po zabraniu wraku okazało się, że stał on nad studzienką kanalizacyjną. Była ona pęknięta i znajdowała się nie tam, gdzie trzeba.
W mniej więcej tym samym czasie mieszkańcy tego rejonu usłyszeli wybuch w okolicy. Służby ratunkowe podejrzewają, że te dwie sprawy mogły mieć ze sobą związek i auto było ofiarą niefortunnej lokalizacji.
Najważniejsze jednak, że nikt nie ucierpiał. Szkoda tylko Dodge’a, ponieważ to według wielu fanów amerykańskiej motoryzacji najfajniejszy muscle car na rynku.
Miami Beach residents heard “major explosion” around 10PM last night near Collins Ave. and 60th St., spotted this car, and the power went out for about 9 hours. @MiamiBeachFire put out a fire at a nearby @insideFPL substation which may have caused the car fire. #BecauseMiami pic.twitter.com/60R0AmDhJ1
— Billy Corben (@BillyCorben) March 21, 2021