Poczucie wyższości? A może pośpiech? Nie ma znaczenia. Nie można łamać przepisów i narażać innych.
To nie jest kłopot, który dotyczy posiadaczy samochodów jednej marki. Problem tkwi w naszej mentalności, która prowokuje do złych decyzji. Brzmi to absurdalnie, ale trudno to inaczej wytłumaczyć. Ten kierowca BMW nie zamierzał czekać, aż użytkownik auta dostawczego wyprzedzi pojazd ciężarowy. Podjął więc decyzję, która była zlekceważeniem przepisów i jednocześnie sporym niebezpieczeństwem.
Pojazd dostawczy znalazł się na lewym pasie i w miarę sprawnie wyprzedzał wielotonowy zestaw. Mimo tego, kierowca BMW był na tyle niecierpliwy, że wykorzystał pas awaryjny, by znaleźć się przed pojazdami zajmującymi oba dostępne tory jazdy.
Duże niebezpieczeństwo, mały zysk
Niemal pewne, że kierowca BMW znajdował się pierwotnie na lewym pasie i nagle odbił w prawo. Duże prawdopodobieństwo, że niewiele widział zza większego pojazdu. Na pasie awaryjnym mógł stać zatrzymany pojazd. Co wtedy? Potężne zderzenie, które mogłoby skończyć się prawdziwą tragedią. Już niejednokrotnie dochodziło do takich zdarzeń.
Gdyby zarządca drogi chciał zamienić pas awaryjny na ten do jazdy, to by to zrobił. Kierowca BMW postąpił bardzo ryzykownie i mógł doprowadzić do poważnych konsekwencji. Zyskał naprawdę niewiele – maksymalnie kilka sekund. Chwilę po jego wyprzedzaniu, pojazd dostawczy wjechał na prawy pas. Można było zaczekać i nikogo nie narażać.