Samochody kempingowe nierzadko kosztują kilkaset tysięcy złotych. Nie każdy zwolennik takich pojazdów ma jednak tak zasobny portfel, by móc kupić nowy model.
Z pomocą przychodzi wtedy rynek wtórny, na którym może znaleźć się kamper w wersji ekonomicznej – oczywiście doświadczony wiekowo, co nie oznacza, że niewarty zainteresowania. Ten turystyczny Volkswagen Transporter jest tego świetnym przykładem.
Projekt został oparty na generacji T4, która uchodzi za najbardziej uniwersalną i długowieczną. Na wielu budowach wciąż można spotkać te samochody, co mówi samo za siebie. Proste jednostki napędowe i trwałe podwozie pozwalają na osiąganie wysokich przebiegów.
Volkswagen Transporter T4 jako kamper
Prezentowany egzemplarz pochodzi z 1998 roku i nie zdradza swojego unikatowego charakteru. Autor zdecydował się jedynie na dyskretną okleinę oraz żółte akcenty, które zdobią stalowe felgi. Warty uwagi jest także zadbany lakier.
Ten turystyczny Volkswagen Transporter powstał jako normalny pojazd użytkowy z odpowiednią przestrzenią załadunkową. Pierwsze lata spędził w Niemczech, ale potem trafił do Bułgarii, gdzie pełnił role samochodu kempingowego.
Celem właściciela auta było zbudowanie maksymalnie praktycznej przestrzeni kempingowej, która będzie ergonomiczna, a przy tym łatwa w utrzymaniu i tania w eksploatacji. Projekt pochłonął siedem miesięcy, ale dziś można uznać, że było warto.
Tylna część wnętrza została odpowiednio odizolowana od świata zewnętrznego. Można ją dogrzewać jednostką spalinową oraz wentylować, dzięki zamontowanemu systemowi. Nie zabrakło także dwóch 25-litrowych zbiorników. Jeden wypełnia się czystą wodą, a do drugiego spływa szara.
W kabinie przeznaczono miejsce również na kompaktową kuchenkę gazową oraz lodówkę 12V oraz zlew. Udało się także wygospodarować przestrzeń na duży schowek. Wady? Ta kluczowa ma związek z brakiem przeszkleń. Czasami jednak lepiej nie zwracać na siebie uwagi…
Pod maską diesel
Turystyczny Volkswagen Transporter został wyposażony w silnik Diesla o pojemności 2,4 litra. Generuje on zaledwie 78 koni mechanicznych, co oznacza, że samochód nie jest demonem prędkości. Nie o to jednak chodzi. Ważne, że jest trwały i względnie oszczędny.
Ile to wszystko kosztowało? Zaledwie 4500 dolarów – wliczając w to sam samochód i jego lakierowanie. To naprawdę niewiele. Owszem, nie można liczyć na luksusy, ale podstawowe udogodnienia są. Toaleta nie miałaby sensu, chyba że przenośna…