Amerykańska marka stopniowo rozwija swoją gamę modelową pod skrzydłami koncernu Stellantis.
Kolejnym tego dowodem jest Jeep Wagoneer S. Cóż to takiego? SUV klasy średniej, który skrywa elektryczny układ napędowy. Po raz pierwszy został pokazany na oficjalnych grafikach. Jego ostateczny kształt poznamy za kilka miesięcy, a do produkcji trafi w 2024 roku. Przynajmniej takie są plany.
Stylistyka tego modelu robi wrażenie. Określenie „premium” nie jest tu na wyrost. Pas przedni z wąskimi reflektorami i podświetlonym grillem wygląda naprawdę bardzo atrakcyjnie. Z tyłu natomiast dominuje pas świetlny biegnący od błotnika do błotnika.
Sylwetka „łagodzi” duże gabaryty. To efekt opadającej linii dachu, wyraźnie pochylonej szyby tylnej i zwężających się przeszkleń bocznych. Ciekawie prezentuje się także spojler, który wyraźnie odstaje od wspomnianego dachu. Nie mogło oczywiście zabraknąć chromowanych uzupełnień. Niestety, wnętrze nie zostało jeszcze ujawnione, ale spodziewamy się „klocków” z innych nowych modeli tej marki.
Jeep Wagoneer S – tylko elektryczny
Oficjalne dane techniczne nie zostały ujawnione, ale producent zdradził, ze spodziewana moc to 600 koni mechanicznych. Taka wartość ma umożliwiać osiąganie 100 km/h w 3,6 sekundy. Takiego rezultatu nie powstydziłby się nawet Jeep Grand Cherokee Trackhawk, który trafił już na zasłużoną emeryturę.
Jeep Wagoneer S zostanie standardowo wyposażony w napęd na obie osie, co w przypadku tego producenta nie jest nawet najmniejszym zaskoczeniem. Co ciekawe, pojawiły się wzmianki na temat zasięgu. Ma on wynosić do 644 kilometrów (400 mil).
Zastanawia nas, jaka będzie masa własna pojazdu, skoro taki rezultat będzie wymagał wykorzystania baterii o dużej pojemności (mniej więcej 100 kWh). Nie będziemy zaskoczeni, jeśli nowy model będzie ważył ponad 2,5 tony.
Pierwsze egzemplarze Jeepa Wagoneera S mają trafić do Stanów Zjednoczonych. Nieco później pojawią się na Starym Kontynencie i pozostałych rynkach.