Wojciech Krzemiński
Ostrożność nie jest najpopularniejszą cechą wśród polskich kierowców. Niektórzy zachowują się tak, jakby byli jedynymi uczestnikami ruchu, co nierzadko prowadzi do poważnych konsekwencji.
Tak też było tym razem w Wielkopolsce. Zaczęło się od kierowcy samochodu dostawczego, który postanowił zmienić pas – z prawego na skrajnie lewy. Warto dodać, że zdecydował się, by zrobić to za jednym manewrem.
I to był błąd. Dlaczego? Ponieważ podczas takiej zmiany toru jazdy w lusterku nie widać całej jezdni. Krótko mówiąc, potencjalny pojazd znajdujący się na lewym pasie nie zostanie dostrzeżony. Chyba, że kierowca przytomnie obróci głowę, by to zweryfikować. Ten bohater tego nie zrobił.
I tu dochodzimy do kolejnego uczestnika zdarzenia. Użytkownik niemieckiego sedana jechał stosunkowo szybko. Nie musiał łamać przepisu. Z pewnością obowiązywało tam ograniczenie typowe dla terenu zabudowanego (50 km/h), ale zbliżając się do lewoskrętu mógł zwyczajnie zwolnić. Niestety tego nie zrobił.
Nie było najmniejszych szans na skuteczną reakcję. Gdy auto użytkowe było na lewym pasie, to doszło do potężnej kolizji, która poskutkowała rozbiciem trzech samochodów – w tym tego zatrzymanego na środkowym pasie.
Z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Zmiana pasa musi być ostrożna i poprzedzona upewnieniem się, czy nie wymusi reakcji innych uczestników ruchu. To po pierwsze. Po drugie, zbliżając się do pasa ruchu, na którym jest zator zawsze należy spodziewać się, że ktoś zmieni zdanie i wjedzie na na sąsiedni tor jazdy. Trzeba więc jechać wolniej, by dać sobie szanse na reakcję.
