Znany i lubiany „Kapitan Snuja” nie zamierza kończyć kariery związanej z mediami motoryzacyjnymi. Wręcz przeciwnie, oczekuje czegoś zupełnie nowego.
Niektórych może zaskoczyć, że James May ma jeszcze ochotę i siłę na kolejne wyzwania. Po dłuższym zastanowieniu można jednak dojść do wniosku, że 60-letni prezenter jest ćwierć wieku przed kamerą, a zmiana przyzwyczajeń w przypadku seniora może być czymś trudnym – pół żartem, pół serio.
A teraz na poważnie. Koniec Top Gear już nastąpił. Niektórzy twierdzą (całkiem słusznie), że kultowy program motoryzacyjny miał swój finał wraz z odejściem trzech fundamentów – wspomnianego Maya, a także Hammonda i Clarksona. I rzeczywiście, bez nich to już nie było to samo. Producent i scenarzyści wyraźnie błądzili. Oglądalność spadła, a recepty na sukces nie było.
The Grand Tour, które było alternatywą dla słynnej trójki też ma już swój finał. Platforma Amazon raczej nie pokusi się o kolejne kosztowne produkcje. Podejrzewamy, że zwrot z tej inwestycji był raczej niewielki.
James May chce czegoś nowego
To podwójne zakończenie mogłoby sugerować, że to już finał szczytu kariery dla tych panów. Okazuje się jednak, że James May ma apetyt na kolejny projekt motoryzacyjny, o czym poinformował na antenie BBC Radio 4.
Ujawnił, że w planach pozostały dwa ostatnie epizody The Grand Tour. Co będzie później? „Musimy poczekać i zobaczyć”. To oczywiście niewiele wnosi, ale później pojawiło się co najmniej kilka ciekawych refleksji ze strony 60-letniego prezentera.
„Naprawdę uważam, że pomimo tego, że nasz czas w tym zakresie najwyraźniej dobiegł końca i anulowania programu Top Gear, nigdy nie było lepszego momentu na utworzenie programu motoryzacyjnego” – stwierdził. Wydaje się to wręcz zaskakujące.
Przekonujące argumenty
May nie zamierzał jednak na tym poprzestawać i podał argumenty, które bronią jego tezy: „Takie kwestie, jak przyszłość samochodów autonomicznych, nowe sposoby ich zasilania, zmiana ogólnego podejścia do aut i ich prowadzenia – nigdy nie było lepszego czasu na pokaz samochodów”. Rzeczywiście, brzmi to przekonująco, choć pojawiają się także pytania.
>James May skrytykował ciekawe auto. Wielu Polaków chciałoby takie mieć
Według Jamesa Maya, rewolucja przemysłu motoryzacyjnego wymaga również zmiany koncepcji programu o samochodach. Konieczne jest wymyślenie „na nowo”, które ponownie przyciągnie widzów przed ekrany i monitory.
Brytyjczyk oczywiście nie wyobraża sobie w takim projekcie nikogo poza Clarksonem i Hammondem. Czy kiedykolwiek powstanie „nowa koncepcja”? Jeśli tak, to mamy nadzieję, że będzie warto poświęconego budżetu.