Wojna na Ukrainie trwa. 70-letni agresor nie odpuszcza, czego dowodem jest dzisiejsze bombardowanie Kijowa.
Przewaga liczebna nie idzie w parze z wyszkoleniem, strategią czy zaawansowanym sprzętem. Wojska agresora nierzadko nie są przygotowane do okupacji. Hełmy rosyjskich żołnierzy są jasnym dowodem na to, na jakim etapie zatrzymała się Rosja.
Wydaje się, że to bardziej obiekty muzealne. Ktoś może stwierdzić, że polscy rezerwiści też dostaliby taki ekwipunek. Różnica polega na tym, że w Rosji nie było powszechnej mobilizacji. Takie hełmy otrzymali żołnierze zawodowi.
Nie dość, że są znacznie mniej odporne niż kaski narciarskie, to jeszcze niektóre z nich mają dziury. Wydaje się, że lepiej skorzystać z czapki, niż takiego hełmu. Przynajmniej będzie ciepło i wygodnie… Piszemy to pół żartem, pół serio, ale sytuacja jest naprawdę dramatyczna.
Poszukiwania nazistów?
Rosyjskie wojska pod pretekstem poszukiwania nazistów i faszystów (nie wiadomo kogo jeszcze) doprowadzają ukraińskie miasta do ruiny. Jednocześnie giną tysiące żołnierzy agresora. Nie brakuje też porzuconych całych flot pojazdów. Są też setki zniszczonych maszyn z literą „Z”, która stanie się nowym symbolem zła w Europie.
70-letni zbrodniarz wojenny ma za nic życie ludzkie, o czym świadczą wagony poległych, które trafiają na Białoruś. Ukraina wciąż walczy i odpiera ataki, choć jest ciężko. Pozostaje wierzyć, że agresor odpuści, a rosyjski naród w końcu zrozumie, do czego dochodzi. Wojna na Ukrainie nie ma najmniejszego sensu. Nie uda się zrobić na jej terenie drugiej Białorusi.