To zaskakujące, że sezon, który miał być nudny okazał się jednym z najbardziej emocjonujących w ciągu ostatnich dwóch dekad.
Wszyscy przewidywali, że Mercedes nie będzie miał sobie równych i zespoły skupią się na sezonie 2022 wprowadzającym liczne zmiany i nowe bolidy. Okazało się, że jest zupełnie inaczej. Przed nami ostatni wyścig Formuły 1 i wciąż nie ma odpowiedzi na kluczowe pytanie. Kto zostanie tegorocznym mistrzem świata: Hamilton czy Verstappen?
Walka o mistrzostwo trwa. Wszystko rozstrzygnie się w najbliższy weekend w Abu Zabi. Obaj pretendenci do tytułu mają taką samą liczbę punktów, choć to Holender jest teraz uznawany za lidera. Powód? Ma na koncie więcej zwycięstw, co jest wiążące w takich przypadkach.
Wszystkie chwyty dozwolone?
Brytyjskie media już działają i starają się apelować o rozwagę do Verstappena. Jeżeli Holender „przypadkowo” rozbiłby bolidy swój i Hamiltona, to właśnie on zgarnąłby tytuł. Trudno jednak wierzyć, że będzie chciał załatwić sprawę w taki sposób, ponieważ to spotkałoby się z poważnymi karami (a może nawet utratą mistrzostwa), a przy tym stratami wizerunkowymi.
Fakty są jednak takie, że Max może czuć się pokrzywdzony w odniesieniu do całego sezonu. Nie ma wątpliwości, że decyzje sędziów były zazwyczaj na korzyść Lewisa. Poza tym, wspomniane brytyjskie media również potrafią robić pod górkę całemu Red Bullowi. A stanowią największą siłę dziennikarską w F1.
Wydaje się, że Mercedes może mieć przewagę prędkości na tym torze. Verstappen udowadniał jednak już wielokrotnie, że skrywa ogromny potencjał i niewykluczone, że zdoła wygrać. Na ten moment to oczywiście tylko spekulacje i trudno cokolwiek przewidzieć.
Pamiętajmy, że w wyścigu dochodzi do zdarzeń losowych. Jeżeli Hamilton będzie miał awarię lub zostanie wykluczony przez kolizję, to Verstappen nie musi nawet dojeżdżać do mety. Nikt w zespołach nie będzie tak optymistycznie kalkulował, ale warto o tym pamiętać.
Hamilton musi ukończyć wyścig w strefie punktowej przed Verstappenem – i to jest klucz dla Brytyjczyka. Holender ma dokładnie taki sam cel. Szykuje się więc bardzo ekscytujący weekend, który może przynieść sporo kontrowersji. Liczymy jednak, że to duch sportu okaże się najważniejszy.