Fani japońskich, usportowionych sedanów są zazwyczaj bardzo wierni markom. Potwierdzają to liczne fora, na których trwają zagorzałe dyskusje.
Doskonale wiemy, że największe grupy zwolenników są przypisane do dwóch modeli. Ten mężczyzna zdecydował się na coś, co większość uzna za profanację. Na przykładzie własnego samochodu pokazał, co zrobić, gdy masz Subaru, ale chcesz Lancera EVO.
Wydaje się to bezsensowne już w fazie wyobraźni. W tym przypadku nie skończyło się jednak na pomyśle. Realizacja trwała wiele godzin, ale ostatecznie udało się dopiąć swego. Efekt? Kontrowersyjny.
Subaru Lancer EVO
Przyznajemy, że czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Nie do końca wiemy, jak na to patrzeć. Przeszczep pasa przedniego z Lancera do Imprezy wyszedł zaskakująco dobrze. Auto nie wygląda pokracznie. To zasługa zbliżonych proporcji obu modeli.
Niemniej jednak profil ujawnia już, że jest coś nie tak. Tył pozostał oryginalny, dlatego każdy od razu widzi, że to Impreza. Jeżeli jednak zacznie obserwację auta od przodu, to może mieć spory mętlik w głowie.
Bystry wzrok pozna nieco inną linię przeszkleń bocznych oraz charakterystyczne klamki, które wyróżniają Subaru, choć po pierwszym rzucie oka na karoserię można wpaść w konsternację.
Czy ten projekt ma jakikolwiek sens? Dla właściciela na pewno tak. Jeżeli jednak chodzi o wartość pojazdu, to podejrzewamy, że wyraźnie spadła. Nie od dziś jednak wiadomo, że tego typu przeróbki nigdy nie zwracają kosztów przy potencjalnej odsprzedaży.