Plotki na temat odejścia Lewisa Hamiltona z Mercedesa przerodziły się w oficjalne wieści. Mówią o tym wszystkie zagraniczne media motoryzacyjne.
Sytuacja jest bardzo ciekawa. Hamilton rzeczywiście planuje zmienić barwy w sezonie 2025, mimo że podejmuje bardzo duże ryzyko. Ferrari nie jest dziś przecież pewniakiem. Niemniej jednak wiadomo już od jakiegoś czasu, że Lewis chciał założyć czerwony kombinezon przed zakończeniem kariery. W lawinę spekulacji został wrzucony także Fernando Alonso.
Mimo swojego wieku, dwukrotny mistrz świata pokazał w minionym roku, że jest w znakomitej formie. W pierwszych wyścigach siedział na skrzydle Verstappena i był pretendentem do wicemistrzostwa, co mówi samo za siebie. Niestety, ekipa Papy Strolla straciła rozpęd, czym odebrała Hiszpanowi szansę na historyczny wynik.
>Beton w F1? Andretti odrzucony!
Niektórzy mogą być zaskoczeni, że Alonso ma 43 lata – tak, to rocznik 1981. Mimo tego, pozostaje jednym z najlepszych kierowców w stawce, co doskonale widać zarówno po jego nagraniach z kokpitu, jak i punktacji generalnej – i nie chodzi o porównanie do Lance’a Strolla, który wyraźnie odstaje od swojego zespołowego partnera.
Sam Robert Kubica twierdzi, że Alonso może być tym, który w aktualnej stawce potrafi najwięcej. To odważne stwierdzenie, ale Polak doskonale zna się na tym sporcie i wychwytuje detale, które robią różnice. Hiszpański mistrz potrzebuje dobrego narzędzia, by móc to regularnie potwierdzać.
Fernando Alonso partnerem Russella?
Transfer Hamiltona okazał się faktem, co oznacza, że zrobiło się miejsce w Mercedesie. Teoretycznie, mogłoby dojść do roszady i zakontraktowania Sainza, który straciłby miejsce na rzecz Lewisa. Wydaje się jednak, że Toto Wolf zdaje sobie sprawę, że dwóch skrzydłowych to dziś zły pomysł dla jego zespołu. Russell raczej nie ma na tyle dużo doświadczenia, by razem z Sainzem zagrozić Red Bullowi.
Leclerc przedłużył natomiast kontrakt z Ferrari, podobnie jak Lando Norris z McLarenem. Z kolei Alonso słynie ze spontanicznych decyzji i szybkich zmian barw. Czy ponownie zszokuje swojego pracodawcę? Krążą plotki, że rozmawiał już z dyrektorem utytułowanego zespołu.
43-letni Hiszpan z pewnością miałby większe szanse na sukces w Mercedesie, niż w Aston Martinie, który tak naprawdę bazuje na rozwiązaniach i technologiach ekipy Toto Wolfa. W zeszłym sezonie to ekipa Strolla lepiej zaczęła, ale to dlatego, że bazowała na wcześniejszej koncepcji Mercedesa. który popełnił błąd, gdy z niej zrezygnował. Ryzyko tym razem nie okazało się opłacalne.
Gdyby Alonso trafił do Mercedesa, to z pewnością Sainz chciałby dołączyć do Aston Martina. Na tym etapie mówimy jednak o gdybaniu. Pozostaje więc zaczekać na kolejne oficjalne wieści związane z kontraktami na sezon 2025. Dementowanie plotek w F1 niewiele wnosi – bardzo często okazuje się jedynie zasłoną dymną. Jeżeli więc dokumenty będą podpisane, to wtedy wszystko będzie już ujawnione.