Wszechobecne naciski na tworzenie samochodów elektrycznych będzie miało swoje konsekwencje. Tak naprawdę już je ma. W niektórych przypadkach bardzo poważne.
Nie wszystkie segmenty wydają się być dobre pod tę technologię. Dla przykładu, elektryczny pick-up Toyoty wydaje się mało sensowną propozycją, podobnie jak każdy potencjalny konkurent na prąd. Dlaczego? Z kilku powodów.
Zacznijmy od tego, że Japończycy starają się dostosować do aktualnie panujących zasad i narzuconych trendów. Ich ogromna inwestycja w układy wodorowe pokazuje, że starali się uniknąć takiej sytuacji. Niestety, zabrakło czasu. Trzeba więc robić to, co inni, by nie zostać w tyle.
>Co za przedziwny minivan! Zbudowała go Toyota
Pozostaje mieć nadzieję, że inżynierowie nie porzucą realnie dobrych koncepcji na rzecz zaspokojenia kieszeni lobbystów. Fakt, szanse są małe, ale jednak. Podejrzewamy, że minie kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt lat, zanim kierunek zostanie skorygowany.
Elektryczny pick-up Toyoty – po co?
Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych w Unii Europejskiej od 2035 roku prowokuje producentów to zmian strategii modelowych. Nic więc dziwnego, że elektryczny pick-up Toyoty może wkrótce wyjechać na drodzi.
Pytanie tylko, czy taki samochód ma sens? Jeżeli mówimy o pojeździe „do zabawy” to rzeczywiście, można uzasadnić jego obecność. Pod każdym innym względem budzi to duże wątpliwości. Dlaczego? Powód jest prosty.
Chodzi oczywiście o baterie litowo-jonowe i ich charakterystykę. Te podzespoły są bardzo ciężkie, co odbije się nie tylko na spalaniu i jakości prowadzenia auta, ale też ładowności, która z przyczyn technicznych musi zostać obniżona.
Dlaczego ktoś miałby kupić taki model, skoro nie spełnia podstawowego zadania? Jeżeli ma oferować zdolności zwykłej osobówki, to lepiej wybrać SUV-a lub kombi. Pick-up tylko utrudnia parkowanie i obniża poziom właściwości jezdnych.
Nie bez znaczenia jest także wrażliwość owych baterii. Chodzi oczywiście o uszkodzenia, które mogą powstawać podczas wszelkich stłuczek i kolizji. Najechanie na wystający konar w lesie nie jest rzadkim zjawiskiem. Nawet jeśli dolna osłona jest solidna, to po jakimś czasie i tak może ulegnąć zniszczeniu. A bateria kosztuje przecież majątek. Z dostępnością też nie jest super.
Toyota zamierza jednak wykorzystać modę i będzie zmieniać swoją ofertę. Decyzja marki jest zrozumiała, ale postawa polityków – zdecydowanie mniej. Możemy jedynie trzymać kciuki za szczęśliwy zwrot akcji…