Przepisy ruchu drogowego są po to, by utrzymać odpowiedni poziom bezpieczeństwa. Nie każdy jednak podchodzi do nich z należytym szacunkiem.

Dotyczy to zarówno kierowców, jak i użytkowników jednośladów oraz pieszych. Przez lekceważenie niektórych znaków dochodzi do bardzo wielu niebezpiecznych zdarzeń drogowych. Wśród najbardziej newralgicznych miejsc są przejścia dla pieszych.

Trudno rozstrzygnąć, czy prawo „pierwszeństwa pieszego” jest najlepszym rozwiązaniem. Wydaje się, że nie ma idealnego, ponieważ po obu stronach muszą się znaleźć takie elementy, jak wyrozumiałość, rozwaga, ostrożność i wyobraźnia. A tych niestety brakuje, co ma swoje konsekwencje.

Dzik potrafił, bądź jak dzik

Niektórzy kierowcy pozwalają sobie na wyprzedzanie przez pasy i nawet jeśli mają możliwość, to nie ustępują spacerowiczom. Z kolei piesi bardzo często wchodzą na przejście nie rozglądając się na boki i bez rozważnej oceny sytuacji. Tym samym ryzykują własnym życiem. Prawo to wtedy drugorzędna sprawa – lepiej być całym i zdrowym, niż z obrażeniami ciała wskazywać winnego.

Ta historia z Bydgoszczy pokazuje, że można być ostrożnym i nawet zwierzęta to rozumieją. Jakimś trafem dorosły dzik znalazł się w mieście – w biały dzień. Co istotne, nie był spanikowany i zachowywał się przewidywalnie. Nawet bardziej, niż niektórzy ludzie.

Podczas swojego spaceru (najpewniej w celu znalezienia żywności) pokonał prawidłowo dwa przejścia dla pieszych. Nie wtargnął nagle na jezdnię, a gdy jeden z pojazdów ruszył, to zaczekał na swoją kolej. No i co, można? Można.