Producent premium z Francji wzbogacił ofertę swojego kompaktowego modelu. Zgodnie z aktualną strategią koncernu Stellantis, pod maskę trafiła miękka hybryda.
DS 4 z nowym układem napędowym ma oferować optymalną wydajność. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że jest to ten najmniej inwazyjny rodzaj elektryfikacji, który tak naprawdę trudno odczuć podczas jazdy. Waży także najmniej, dlatego nie obciąża samochodu.
To pierwsza taka konstrukcja w tej marce. Należy dodać, że jest już stosowana w Peugeotach, Citroenach, Oplach i niewykluczone, że trafi pod maski modeli kolejnych marek znajdujących się pod skrzydłami tego koncernu.
DS 4 z nowym układem napędowym
Fundamentem tej konstrukcji jest benzynowa, doładowana jednostka o pojemności 1,2 litra, która generuje 134 konie mechaniczne i 230 niutonometrów. Jej uzupełnieniem jest niewielki silnik elektryczny (prądnico-rozrusznik), który dodaje 28 koni mechanicznych i 55 niutonometrów.
Za przenoszenie mocy na przednią oś odpowiada nowa, dwusprzęgłowa przekładnia automatyczna. Wcześniej w autach tej marki występował tylko klasyczny, ośmiobiegowy automat. Warto dodać, że każdy DS 4 występuje tylko z przednim napędem. Akumulator trakcyjny ma zaledwie 0,9 kWh.
Silnik spalinowy może być dezaktywowany przy niskim obciążeniu, ale to on ma rolę dominującą w większości sytuacji. Co ważne, zapewnia spalanie o kilkanaście procent niższe, niż w przypadku konwencjonalnego układu o mocy 130 koni mechanicznych.
Jeżeli chodzi o osiągi, to jest raczej przeciętnie. Sprint do setki zajmuje 10,4 sekundy, co w modelu kompaktowym nie robi szału. Nie każdy oczekuje jednak świetnej dynamiki i trzeba o tym pamiętać.
Silnik nie jest wadliwy!
Ten sam zestaw trafi pod maskę DS 3, czyli miejskiego crossovera francuskiej marki. Niektórzy z pewnością zasugerują, że benzynowy silnik jest wadliwy, ponieważ ostatnio obiegła świat informacja na temat rozrządu z paskiem w kąpieli olejowej.
>No to jazda: DS 7 Crossback E-Tense 4×4. Flagowy wariant jest premium i koniec
Fakty są jednak takie, że tylko dwie serie doładowanego trzycylindrowca miały problem z łuszczeniem się tego podzespołu. Prezentowana konstrukcja została udoskonalona i nie ma już kłopotów z rozrządem.
Krótko mówiąc, nie trzeba się bać. Koncern zrobił, co trzeba, by wyeliminować wadę. Zareagował stosunkowo szybko, dlatego w nowych modelach koncernu Stellantis jest już klarowna sytuacja.