Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że japońska marka oferuje również specjalną serię pojazdów, które zahaczają o klasę premium.
Nie chodzi oczywiście o produkty Lexusa. Można je nazwać złotym środkiem między konwencjonalnymi modelami a wspomnianą, bardziej prestiżową marką. Dowodem tego jest ten crossover Toyoty, którego zdecydowanie brakuje na polskim rynku.
Nosi nazwę Crown Crossover i właśnie doczekał się bardzo ciekawej edycji specjalnej. Landscape, bo o niej mowa, wyróżnia się atrybutami, które mają podkreślać skuteczność poza asfaltem albo… stwarzać odpowiednie pozory.
Crossover Toyoty o ciekawej stylistyce
Zacznijmy od tego, że ta konfiguracja powstała z myślą o rynku japońskim. Wydaje się zatem, że nie trafi na inne kontynenty. Niemniej jednak warto ją poznać, bo naprawdę jest ciekawa, co podkreśla już sam design.
Choć sylwetka tego nie zdradza, nadwozie jest czterodrzwiowe. To oznacza, że tylna klapa nie otwiera się wraz z szybą. A szkoda, bo to akurat byłoby przydatne rozwiązanie zwiększające poziom praktyczności samochodu.
Tak czy inaczej, stylistyka robi wrażenie. Pas przedni z zadziornie spoglądającymi reflektorami i wąskim grillem prezentuje się przyzwoicie. Natomiast z tyłu dominuje panel LED, który osadzono na czarnym elemencie pokrywającym wspomnianą klapę i część zderzaka.
>Oto nowa Toyota Corolla z innym znaczkiem. Z tyłu wygląda jak Polonez Atu
Crossover Toyoty w wersji Landscape ma dodatkowo podniesiony prześwit, terenowe opony w rozmiarze 245/60, osłony błotników zamontowane za pomocą nitów, bagażnik dachowy, czerwone chlapacze, 18-calowe felgi oraz hak holowniczy.
Interesująca jest również konfiguracja kolorystyczna. Dominuje tu lakier Urban Khaki, którego uzupełniają czarne wstawki pokrywające nie tylko osłony i klapę, ale także dach oraz maskę. Całość wygląda charakternie.
Toyota Crown Crossover Landscape występuje z hybrydowym układem, którego fundamentem jest benzynowy silnik o pojemności 2,4 litra. Potencjał samochodu trafia na obie osie, co znacząco zwiększa wydajność w terenie.
Podejrzewamy, że potencjalni nabywcy raczej nie będą często zjeżdżać z asfaltu, ale za to wzbudzą zainteresowanie sąsiadów. Czy jest to warte około 180 tysięcy złotych? To już kwestia indywidualnych oczekiwań nabywcy.