Zapowiada się naprawdę świetna produkcja. Wszystko za sprawą ogromnych emocji, jakie wzbudził miniony sezon Formuły 1.
Drive to Survive znacząco wpłynęło na popularność „królowej wyścigów”. Netflix doskonale wiedział, jak wykorzystać jej potencjał i przyciągnął miliony widzów na całym świecie. Wydaje się, że sezon 4 może być najlepszym z dotychczasowych.
Wszystko za sprawą walki o mistrzostwo świata, która trwała do ostatniego okrążenia. Kontrowersyjne okoliczności sprawiły, że wygrał ją Max Verstappen. W kontekście całego ubiegłego roku na pewno zasłużył na tytuł, ale w finałowym wyścigu nie miał szans z Hamiltonem w normalnych okolicznościach. A jednak „piękno” tego sportu sprawiło, że to Holender triumfował.
Zwroty akcji
To był pierwszy sezon od ośmiu lat, w którym rzeczywiście widzieliśmy walkę – zarówno na szczycie, jak i w środku stawki. Nawet Williams przebijał się do czołówki, co dla wielu było sporym zaskoczeniem.
Bywało też nerwowo, dlatego kierowcy z pewnością nie kryli swoich emocji. Sporą ciekawość wzbudza postawa Lewisa Hamiltona, który przez kilkadziesiąt dni milczał. Jego przełożony, Toto Wolf też pewnie nie powstrzyma się od wyrażenia kilku cierpkich słów na temat sędziowania (choć według nas w odniesieniu do całego sezonu nie powinien mieć pretensji).
Jak doskonale wiadomo, kierowcy ruszą do pierwszego wyścigu w 2022 roku już pod koniec przyszłego miesiąca. Właśnie dlatego na 11 marca ustalono oficjalną premierę Drive to Survive. Produkcja na pewno podgrzeje atmosferę.