Niektóre projekty nie powinny być przenoszenie z desek kreślarskich na linię produkcyjną. Bardzo duża liczba fanów motoryzacji ma takie zdanie o tym nietypowym modelu.
Tak, to może być najbrzydsze auto sportowe świata. Mimo sporej konkurencji, naprawdę ciężko powiedzieć coś dobrego o stylistyce prezentowanego modelu. No może poza tym, że zwraca na siebie uwagę i nie przypomina żadnego rywala. To jednak marne pocieszenie.
Warto od razu zdradzić, że pochodzi z Japonii, co niektórych może zaskakiwać, bo bardziej przypomina chińskie samochody. Stworzył go producent, który preferuje neoklasykę. Mówiąc jaśniej, nanosi styl retro na współczesne nadwozia. Efekty, jak widać, są kontrowersyjne.
To może być najbrzydsze auto sportowe
Czas przejść do szczegółów. Oto Mitsuoka Orochi z 2009 roku. Nic Ci to nie mówi? Trudno się dziwić. To potencjalnie najbrzydsze auto sportowe nie spotkało się z dużym zainteresowaniem klientów. Nie to co Multipla, która piękna nie była, ale za to praktyczna.
Lista zalet tego tworu jest raczej krótka. Na pewno można mówić o unikatowości, ale nie zawsze oznacza to wysoką cenę. Warto jednak zaznaczyć, że łącznie powstało około 400 egzemplarzy tego pojazdu.
Co ciekawe, Orochi posiada silnik umieszczony centralnie. To konstrukcja V6 od Toyoty, która była montowana w Camry. Dzięki dodatkowemu doładowaniu oddaje do dyspozycji użytkownika 300 koni mechanicznych. Za przenoszenie tego potencjału na tylne koła odpowiada pięciobiegowa skrzynia automatyczna.
>Oto Toyota Yaris z „twarzą” starego Jaguara. To dziwadło jest produkowane seryjnie
Choć ten zestaw nie robi specjalnego wrażenia, może okazać się niezawodny ze względu na swoją prostotę. Jak pokazał czas, to nie wystarczyło, by przekonać za wielu klientów.
Recenzje zagranicznych mediów dotyczące tego auta są dalekie od pochlebnych. Właściwości jezdne nie są na poziomie sportowych coupe renomowanych firm. Jakoś nas to nie dziwi.
Czy ten samochód ma potencjał na youngtimera? Ktoś tak może twierdzić, skoro prezentowany egzemplarz zakupiony w Japonii w 2010 roku pokonał do tej pory zaledwie 81 kilometrów. W międzyczasie był wysłany do Singapuru, a na koniec trafił do Wielkiej Brytanii.
Teraz trafił na sprzedaż, za którą odpowiada Collecting Cars. Czy znajdzie nowy dom? Pewnie tak. Pytanie tylko, ile będzie w stanie wyłożyć na niego potencjalny kupiec. Aukcja ma trwać do środy.
powinno być Mitsuoka Orochi, zjadłeś „o” pozdrawiam 🙂