Pomysły niektórych fanów modyfikacji są zaskakujące. Ich wykonanie jeszcze bardziej.
Właściciel tego francuskiego samochodu jest na pewno fanem Renault. To po prostu widać i czuć. Jego miłość do marki zaowocowała gruntownym zmodyfikowaniem stylistyki własnego auta. I tak powstało Clio z lampami Talismana.
Warto dodać, że mówimy o modelu trzeciej generacji, który był produkowany w latach 2005-2012. Zastosowane w nim tylne oświetlenie pochodzi natomiast z najnowszego i zarazem ostatniego wcielenia popularnego auta klasy średniej.
Clio z lampami Talismana – inne niż wszystkie
Ktoś musiał naprawdę kombinować, by to wszystko udało się połączyć. Lampy z Talismana wymagały przemodelowania zarówno błotników, jak i klapy bagażnika. Aby utrzymać właściwe proporcje. samochód został też wyraźnie poszerzony.
Efekt jest intrygujący, ale czy udany? To już kwestia gustu. Wydaje się, że oryginał nie wyglądał gorzej, ale na pewno nie aż tak ciekawie. Właściciel może więc cieszyć się z Clio, które jest jedyne w swoim rodzaju.
Warto podkreślić, że bazą do tego projektu była wersja RS R27, która skrywa dwulitrowy silnik oddający do dyspozycji 197 koni mechanicznych. Przynajmniej w fabrycznej konfiguracji. Właściciel tego Clio z lampami Talismana postanowił jednak wyraźnie zwiększyć potencjał swojego wyjątkowego samochodu.
Zastosował przede wszystkim znacznie większe turbo, co zaowocowało pokaźnym wzrostem mocy. Samochód generuje teraz 493 koniem mechaniczne. To absurdalna wartość w tak niewielkim aucie, a tym bardziej uwzględniając napęd tylko na przednią oś.
Ruszenie z pełną mocą ze startu zatrzymanego to misja pozwalająca jedynie zniszczyć opony i wyprodukować siwy dym. Wydaje się, że nawet na trzecim biegu byłoby trudno przenieść to wszystko na asfalt.
Takiego potworka trzeba także jakoś zatrzymać. Właściciel zmienił oryginalny układ hamulcowy i zastosował tarcze o średnicy 343 milimetrów i zamontował większe zaciski Brembo.