Wojciech Krzemiński
Brytyjski prezenter jest bez wątpienia jedną z najbardziej barwnych i charyzmatycznych osobowości, jakie można znaleźć przed kamerą. Przyciąga tłumy w wielu zakątkach świata.
Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że jego cięty język dotyczy znacznie szerszych perspektyw, niż samochody. Jeremy Clarkson pozwalał sobie nawet na rękoczyny. Jego ekscentryczna postawa nierzadko prowadzi do niepokojących postaw. Warto podkreślić, że nie mówimy o historii w wieku młodzieńczym, tylko o bieżących sprawach.
Na kolejne wątpliwe zachowanie nie trzeba za długo czekać. Ekscentryczny Brytyjczyk pozwolił sobie na przykre komentarze dotyczące Meghan Markle, żony księcia Harry’ego. Wszystko na łamach artykułu The Sun z 16 grudnia, gdzie Clarkson pozwolił sobie na taki komentarz o Meghan:
„Nienawidzę jej. Nie tak, jak nienawidzę Nicolę Sturgeon czy Rose West. Nienawidzę jej na poziomie komórkowym. W nocy nie mogę spać, gdy leżę zgrzytając zębami i marząc o dniu, kiedy będzie musiała paradować nago ulicami każdego miasta w Wielkiej Brytanii, podczas skandowania „wstyd” i rzucania w nią grudkami ekskrementów przez tłum”.
Jak można się domyślać, to wywołało reakcję księcia Harry’ego, który oznajmił, że ta wypowiedź była „przerażająca, bolesna i okrutna” w stosunku do jego żony. Oświadczył również, że może mieć szersze konsekwencje. Wielu uważa Clarksona za wzór, dlatego mężczyźni na całym świecie mogą uznać, że takie wypowiedzi i podejście do kobiet jest społecznie akceptowalne, a nawet wręcz wskazane.
Clarkson publicznie przeprosił za swój wpis, a także wysłał maila do księcia. Przeprosiny ukazały się na jego profilu na Instagramie. Jak wynika z podanych informacji, nawet jego córka przeciwstawiła się tym słowom.
Co ciekawe, Amazon miał potraktować tę sprawę bardzo poważnie i duże prawdopodobieństwo, że współpraca z Clarksonem w kontekście The Grand Tour oraz Clarkson’s Farm zostanie zakończona wraz z końcem 2024 roku, kiedy zostaną wyemitowane wszystkie dotychczas zamówione produkcje. To też oznacza, że może nie być kontynuacji.
To nie jest pierwszy niebezpiecznie społeczny wybryk brytyjskiego prezentera. Przypomnijmy, że w 2015 roku musiał odejść z Top Gear po tym, jak spoliczkował jednego z producentów.
