Kryzys produkcyjny uzupełniony rosyjską inwazją na Ukrainę przynosi coraz poważniejsze skutki gospodarcze.
Nie ma wątpliwości, że brakuje podzespołów. Wśród nich są oczywiście półprzewodniki, ale to nie jedyne części, których nie ma. Wiele elementów wytwarzano w Rosji i na Ukrainie, co teraz nie jest możliwe. BMW i Volkswagen wstrzymują produkcję w całej Europie, co jest konsekwencją wszystkich tych niepożądanych zdarzeń.
Fabryki bywają montowniami, do których docierają części z całego świata. Zakłady samodzielnie zajmujące się całym procesem produkcyjnym to zazwyczaj małe manufaktury, które można policzyć na palcach jednej ręki.
Kryzys na kryzysie
Kryzys gospodarczy spowodowany pandemią napędził kryzys produkcyjny. Z kolei wojna na Ukrainie dodatkowo pogłębiła problemy, bo nie są tam wytwarzane nowe części. W Rosji wszystko zostało wstrzymane, co jest odpowiedzią na agresję 70-letniego dyktatora o imperialistycznym podejściu do świata.

Ostatecznie zapłaci za wszystko konsument – w każdym zakątku świata. Niemniej jednak teraz chodzi głównie o czas, a nie wzrost cen, bo popyt wciąż przerasta podaż. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość, bo w tym roku nie można liczyć na ustabilizowanie sytuacji.
O ile braki półprzewodników będzie można systematycznie uzupełniać, o tyle rosyjska inwazja nie napawa optymizmem. Europa nie powinna jednak ustępować zbrodniarzowi wojennemu, który dopuszcza się morderstw cywilów na terenie Ukrainy. W takiej sytuacji przemysł motoryzacyjny schodzi na dalszy plan.