Takie zachowania są po prostu niedopuszczalne. Nikt nie powinien być bezkarny, a przy tym grozić innym.
Oto przykład skrajnej patologii drogowej. Awanturnik drogowy jechał po chodniku, zablokował ruch i pozwolił sobie na akt agresji wobec innego uczestnika ruchu. Jego zachowanie zostało nagrane dzięki kamerze umieszczonej w samochodzie poszkodowanego.
Zaczęło się od wspomnianej jazdy po chodniku. Nagrywający postanowił zatrąbić na użytkownika SUV-a. Ten drugi to usłyszał i zatrzymał się przed skrzyżowaniem. Po chwili wysiadł z kabiny swojego pojazdu i podszedł do okna drugiego kierowcy.
„Coś Ci nie pasuje, że se po chodniczku jeżdżę?”
I wtedy zaczęły się groźby i wyzwiska. Agresywny mężczyzna chciał pobić kierowcę i używał wobec niego słów, których nikt nie powinien usłyszeć. Na koniec zrobił jeszcze zdjęcie rejestracji pojazdu, jakby to on był poszkodowanym w całej historii.
Czuł się ewidentnym władcą przestrzeni. Jego agresja pomieszana ze skrajną głupotą powinna być utemperowana przez organy ścigania. Podejrzewamy, że gdyby trafił na większego od siebie, to już nie byłby taki pewny siebie.
Za takie zachowania powinien być nie tylko mandat, ale też sprawa w sądzie. Osoby, które nie panują nad emocjami mogą być niebezpieczne dla otoczenia, czego przykładem jest właśnie ten mężczyzna.
Pozostaje wierzyć, że organy ścigania zabiorą mu uprawnienia, nałożą na niego grzywnę, a następnie skierują na badania psychiatryczne. Z kolei za groźby powinien usłyszeć wyrok.