Nie jest tajemnicą, że właściciel tego zespołu ma ogromne ambicje. Choć dziś może to wydawać się absurdalne, jego syn w odpowiednim bolidzie mógłby zdobyć mistrzostwo świata.
Tak, Lawrence Stroll to biznesmen, który potrafi uparcie dążyć do celu. Tegoroczny bolid jego teamu zaskoczył praktycznie wszystkich, podobnie jak forma 41-letniego Fernando Alonso. Teraz oficjalnie ujawniono, że Aston Martin F1 ma nowego dostawcę silników. I nie jest to byle kto.
Przypomnijmy, że sercami bolidów tej ekipy są dziś silniki Mercedesa. Trudno jednak sobie wyobrazić, że Toto Wolf, szef i jednocześnie współwłaściciel utytułowanego zespołu pozwoliłby klientom na zdobycie mistrzostwa świata.
>Porsche rezygnuje z F1. Oczekiwali więcej, niż podpowiadał rozsądek
W zeszłym sezonie Aston Martin był bardzo daleko, ale działania inżynierów (i podpatrywanie najlepszych) pozwoliły na uzyskanie rezultatów, które nie pozostawiają żadnych złudzeń. Ten zespół ma w tym roku szansę na wicemistrzostwo. Przed rozpoczęciem pierwszego wyścigu wszyscy uznaliby to za żart – także sami pracownicy.
Aston Martin F1 i nowy dostawca silników
Aby postawić kolejny krok, trzeba było uniezależnić się od innych ekip znajdujących się w stawce. Tym sposobem udało się porozumieć z Hondą. Japończycy podejmowali szereg dziwnych decyzji, które do tej pory nie były owocne.
Przypomnijmy, że postanowili podziękować Red Bullowi w najgorszym z możliwych momentów – chwilę przed tym, gdy ten zaczął wygrywać i zdobywać mistrzostwa dysponując silnikami japońskiej marki.
Honda zmieniła więc zdanie i orbituje do tej pory, ale już wiadomo, że w niedalekiej przyszłości Red Bull sam zajmie się silnikami, w czym ma pomóc Ford. Honda musiała więc szukać dla siebie nowego miejsca.
Papa Stroll postanowił to wykorzystać. I była to bardzo mądra decyzja. Silniki Hondy w Red Bullach spisują się znakomicie. Z pewnością mają wpływ na osiągi bolidów, które wydają się jeździć w innej lidze, niż cała stawka.
Tym sposobem Aston Martin F1 zyskał bardzo mocnego partnera, który może przenieść swoje doświadczenie na ich przyszłe maszyny. Pierwsze efekty zobaczymy w 2026 roku, ale jak to w F1 bywa, cicha współpraca z pewnością zacznie się już niebawem.