Włoska maszyna w końcu nabiera rozpędu. Jeszcze kilka lat temu baliśmy się o jej przyszłość, a dziś wszyscy są już spokojni. Ale po kolei…
Alfa Romeo trafiło pod skrzydła koncernu Stellantis. Tym samym jej kuzynostwem są takie marki, jak Citroen, DS, Fiat, Jeep, Opel czy Peugeot. Fakt, wygląda to na bardzo dużą mieszaninę, która z perspektywy historii nie ma żadnego sensu.
Liczy się jednak rentowność, a przy tak dużej grupie renomowanych firm łatwiej ją utrzymać. Wszystko za sprawą dzielenia technologii, która może trafiać do praktycznie każdej z tych marek. Przy takim zapleczu inżynieryjnym łatwiej również tworzyć nowe rozwiązania i przyspieszać ich proces wdrażania. Krótko mówiąc, same korzyści.
Alfa Romeo idzie po zyski
Sceptycy twierdzą, że rosnące wpływy dużych koncernów w połączeniu z globalizacją zabijają ducha Alfy Romeo. Fakty są jednak takie, że sceptycy nie są na tyle liczną grupą nabywców, by mieli jakikolwiek wpływ na decyzję.
Potwierdza to sprzedaż Alfa Romeo Tonale. To kompaktowy SUV, który wykorzystuje podzespoły, uwaga, Jeepa Compassa. Mimo że nie imponuje prowadzeniem, wygląda świetnie i ma indywidualny projekt wnętrza. Efekt? Sprzedaje się znakomicie. Jak widać, nie trzeba pełnej niezależności, by popyt był duży. Saab był niezależny tak bardzo, że zbankrutował. Nikt raczej nie chce powtarzać jego błędów.
Tymczasem Alfa Romeo patrzy w przyszłość z dużą pewnością. Aktualna gama to zaledwie Giulia i Stelvio po liftingach oraz wspomniane Tonale, które cieszy się dużym wzięciem. Wkrótce to grono ma się powiększyć, bo do oferty dołączy miejski crossover produkowany w Tychach.
Będzie to bliźniacza konstrukcja Jeepa Avengera i Fiata 600. Spodziewamy się wersji elektrycznej i hybrydowej. Topowa konfiguracja może otrzymać nawet napęd na obie osie.
>Alfa Romeo Tonale już na polskich drogach. Czy wiesz, że Włosi odkryli Amerykę? (test)
Dyrektor generalny, Jean-Philippe Imparato ujawnił w wywiadzie dla Autocar, że włoska marka jest już na dobrej drodze. Mówiąc wprost, otrzymuje za sprzedaż auta więcej, niż wydała na jego produkcję. Takie procesy trwają latami, ale przy tak skromnej gamie i dzieleniu technologiami łatwiej uzyskać rentowność.
Przewiduje się, że w 2023 roku uda się osiągnąć 90 tysięcy sprzedanych aut. W 2025 roku ma to być już ponad 224 tysiące. Skąd ta liczba? To chęć pobicia rekordu, który wynosi 223 643 sztuki. Co ciekawe, powstał on już w 1990 roku, ale wtedy gama była znacznie bardziej rozbudowana, a renoma marki dużo wyższa.