Złodzieje zazwyczaj lubią dyskrecję i dokonują kradzieży pod osłoną nocy. Istnieją jednak pewne wyjątki.
Niektórzy planują dokonać przestępstwa w mniej „cichy” sposób. Są to z pewnością zwolennicy powiedzenia, że „najciemniej pod latarnią”. No cóż, coś w tym jest. Jeden z przykładów dokładnie obrazujących to zjawisko trafił właśnie do sieci – prosto z Wielkiej Brytanii.
Złodzieje nie bali się świadków
Czterech mężczyzn zatrzymało samochód obok Hondy Jazz. Chwilę później wyszli z kabiny wraz z odpowiednim sprzętem i przystąpili do „pracy”. Jeden z nich użył lewarka, by podnieść podwozie. Drugi wszedł pod auto wraz z wyrzynarką.
W międzyczasie pewna kobieta, która miała tuż obok zaparkowane auto poprosiła złodziei o przestawienie ich pojazdu (pewnie też kradzionego) – musiała nie być świadoma, że właśnie dochodzi do zuchwałej kradzieży cennej części.
Zamaskowani panowie nie wzbudzali podejrzeń, bo okoliczności nie były kontrowersyjne. Nosili maseczki w czasie pandemii i zachowywali się naturalnie. Nie przejmowali się ani świadkami, ani monitoringiem z pobliskich budynków. Cała akcja trwała maksymalnie kilka minut.
Dlaczego kradną katalizatory?
Wielu kierowców nie zdaje sobie sprawy, że katalizator ma sporą wartość – nawet na złomie. W jego skład wchodzą bowiem metale szlachetne, wśród których znajdują się platyna i rod. Jest też wyraźna ilość palladu. Istnieje więc spore grono kupców.