Do tego bardzo niebezpiecznego zdarzenia na torowisku doszło 25 sierpnia na alei Mickiewicza.
Zderzenie tramwajów w Łodzi doprowadziło do poważnych skutków. Aż 32 osoby zostały ranne, a 23 z nich wymagały hospitalizacji. Sprawą zajmuje się policja oraz zarząd komunikacji miejskiej.
Zacznijmy od tego, że jeden z pojazdów był zatrzymany na torowisku w nietypowym miejscu – daleko od przystanku. Czy miał awarię? Nie. Motorniczy zatrzymał tramwaj, ponieważ przed nim znajdował się samochód ciężarowy MPK Łódź, któremu towarzyszyli robotnicy naprawiający trakcję elektryczną. Trwały więc prace uniemożliwiające swobodny przejazd. Krótko mówiąc, trzeba było zaczekać.
Zderzenie tramwajów w Łodzi
Wtem pojawił się drugi tramwaj, którego prędkość była znacząca. Trudno jednoznacznie stwierdzić, dlaczego doszło do zderzenia. Istnieją dwie najbardziej prawdopodobne hipotezy. Jedna z nich sugeruje nieuwagę motorniczego, który nie spodziewał się zagrożenia w tym miejscu. Druga mówi o zasłabnięciu (lub innych kłopotach zdrowotnych), co również jest możliwe.
Wydaje się, że tuż przed zderzeniem motorniczy hamował, ale było już za późno. Tramwaje nie posiadają stref zgniotu, jak na przykład samochody, co oznacza, że energia zderzenia w dużym stopniu przenosi się do kabiny. Brak pasów i innych zabezpieczeń maksymalizuje ryzyko wystąpienia poważnych uszczerbków na zdrowiu w takich okolicznościach. Na szczęście nikt nie zginął.
Wszystko zostało zarejestrowane dzięki kamerze umieszczonej w samochodzie świadka. Materiał publikujemy ku przestrodze. Pamiętajmy, że każdy może popełnić błąd, dlatego zawsze należy utrzymywać wysoki poziom koncentracji i obserwować otoczenie.