Ta historia jest kolejnym dowodem na to, że wśród kierowców zajmujących się transportem znajdują się skrajnie nieodpowiedzialne jednostki.
Narrator będący również nagranym kierowcą opowiedział całą sytuację. Wraz z rodziną wracał znad wody. Przyjemny dzień mógł skończyć się fatalnie, ponieważ zawodowiec chciał zepchnąć z drogi auto osobowe.
Zacznijmy od tego, że wcześniej nie doszło do żadnej kontrowersyjnej sytuacji. Nikt na nikim nie wymusił pierwszeństwa. Nie było też zajechania drogi. Kierowcy prowadzącemu wielotonowy zestaw najpewniej nie spodobało się tempo nagrywającego.
Jak widać na dołączonym materiale, zawodowcy wyprzedzali wspomnianą osobówkę, mimo że jechała ona między 80 a 90 km/h. To oznacza, że wyprzedzanie jej wielotonowym zestawem mija się z sensem.
>Zawodowiec w autobusie i jego poczucie wyższości. Wymuszenie i telefon w ręku (wideo)
Codziennie jednak dochodzi do takich sytuacji. Kierowcy TIR-ów pozwalają sobie na manewry, które są dalekie od rozsądnych. Warto w tym miejscu podkreślić, że takie wyprzedzanie nie przynosi realnych korzyści.
To zdarzenie było czymś znacznie gorszym. Kierowca wielotonowego zestawu najpierw błyskał światłami drogowymi, by pospieszyć użytkownika mniejszego pojazdu. Później podjął decyzję, by go wyprzedzić. Problem w tym, że jego prędkość była za niska.
>Nieuważny zawodowiec przeoczył zjazd. Próbował to naprawić, ale tylko pogorszył sytuację (wideo)
Gdy zawodowiec uznał, że nie zdoła normalnie wyprzedzić, postanowił straszyć kierowcę spychaniem. Ten zauważył zagrożenie i zaczął przyspieszać. Tym samym uniknął potencjalnego zderzenia.
Nie ma wątpliwości, że sprawca zagrożenia był świadomy tego, co robi. Policja powinna w końcu zając się takimi osobnikami. To nie oni są od wyznaczania zasad na drodze.