W wielu miejscach Polski zaczął padać śnieg. To oznacza utrudnione warunki drogowe, które jednak można przekuć w coś fajnego.
Spore grono osób korzysta z zimowej aury, by pojeździć na nartach lub snowboardzie. Nieco mniej popularnym rozwiązaniem jest kulig wymagający sanek i konia pociągowego, który… nie zawsze musi być koniem. Niektórzy wykorzystują do tego nawet ciągniki.
Kulig z autem
Zorganizowanie kuligu z sankami podpiętymi do samochodu to mało bezpieczne rozwiązanie, ale istnieją śmiałkowie, którzy podejmują się takich wyzwań. My zdecydowanie odradzamy realizację podobnych zabaw, bo może to skończyć się źle dla samego saneczkarza.
To jednak nie zmienia faktu, że w tym przypadku wyszło całkiem fajnie. W wyzwaniu wzięły udział tylko osoby dorosłe, a przejazdy odbywały się poza ruchem ulicznym – głównie w lesie. Wszyscy uczestnicy zachowali wyobraźnię, dlatego obyło się bez niepotrzebnych konsekwencji. I z pewnością nie brakowało frajdy!
Sanki podpięte do Subaru
Emocje było o tyle większe, że sanki przywiązano do kultowego auta, jakim jest Subaru Impreza WRX. Pod jego maską znajduje się 2,5-litrowy bokser generujący około 225 KM. Dzięki niemu japoński samochód osiąga setkę w 5,9 sekundy. To też zasługa legendarnego napędu na obie osie i manualnej skrzyni, która odpowiada za przenoszenie mocy.
Dla fana motoryzacji to jeszcze większa gratka, bo podczas jazdy na sankach można posłuchać charakterystycznego dźwięku silnika, którego po prostu nie da się pomylić z jakąkolwiek inną konstrukcją. W takich okolicznościach żaden motomaniak nie przejmowałby się wdychaniem spalin… Zobaczcie materiał, który powstał z tego ciekawego kuligu: