Do zdarzenia doszło dziś (26 września) przed południem na ulicy Toruńskiej w Warszawie.
Jak widać, nawet zawodowcy popełniają błędy – niekiedy bardzo poważne. W tym przypadku instruktor wjechał w kursanta na motocyklu. Wyglądało to poważnie, ale na szczęście nikomu nic się nie stało.
Nagranie z pobliskiego budynku ujawnia moment zdarzenia. Kursant ubrany w odblaskową koszulkę z literą „L” na plecach zatrzymał się przed znakiem STOP. Czekał na odpowiedni moment, by włączyć się do ruchu. W pewnym momencie ruszył, ale tylko po to, by dojechać do linii.
Najpewniej w tym momencie pan instruktor (znajdujący się w aucie szkoły jazdy) uznał, że użytkownik jednośladu już ruszył. Podejrzewamy, że za wcześnie spojrzał w lewo i nie dostrzegł, ze jego kursant wciąż stoi przed główną drogą.
Instruktor wjechał w kursanta
Efekt tego widoczny jest na nagraniu. Prędkość samochodu nie była oczywiście duża, ale wystarczyła, by doszło do wywrócenia jednośladu. Mężczyzna nie spodziewał się uderzenia od tyłu. Przewrócił się tuż przed główną drogą. Co ważne, w momencie kolizji nikt nie nadjeżdżał z prostopadłego odcinka.
Instruktor wjechał w kursanta przez własną nieostrożność. Po chwili wysiadł z auta i sprawdził, czy wszystko w porządku z mężczyzną. Poszkodowany zareagował instynktownie i starał się zachować stabilność. Tym sposobem uniknął przygniecenia i poparzeń.
Podejrzewamy, że lekcja była darmowa – a może i cały kurs. Takiego doświadczenia raczej nikt nie chce zdobywać – a tym bardziej od wyszkolonego instruktora. Pamiętajmy, by zawsze uważać przed dojazdem do skrzyżowania.
To, że ktoś ruszył nie oznacza, że zaraz się nie zatrzyma. Wbrew pozorom, taka nieuwaga jest częstym powodem stłuczek. W przypadku użytkowników jednośladów mogą mieć one poważniejsze skutki. Warto to mieć na uwadze.