Nie jest tajemnicą, że infrastruktura drogowa w dużych miastach i aglomeracjach bywa daleka od doskonałej.
To wszystko sprawia, że kierowcy tracą więcej czasu na dotarcie do celu. Firma Yanosik postanowiła udostępnić raport ujawniający, w których miastach jeździ się najwolniej. Niektórzy mogą być naprawdę zaskoczeni.
Na jakiej podstawie powstały wskazane wyniki? Uwzględniono średnią prędkość jazdy od poniedziałku do piątku od godziny 7:00 do 9:00 – w sierpniu i pierwszych dwóch tygodniach września 2022 roku. Są to zatem aktualne dane.
W tych miastach jeździ się najwolniej
Niektórych może zaskoczyć, że w sierpniu „najwolniejszym miastem Polski” okazał się Olsztyn. To ciekawe, biorąc pod uwagę stosunkowo skromną liczbę mieszkańców (około 170 tysięcy). Średnia prędkość wyniosła dokładnie 35 km/h.
We wrześniu było jeszcze gorzej. Dlaczego? Powroty do szkoły i pracy zrobiły swoje. Natężenie ruchu wzrosło, dlatego tempo spadło. Olsztyn znowu osiągnął kiepski wynik (32,5 km/h), ale to Wrocław stał się „najwolniejszy” – średnia wyniosła 32 km/h.
Na tym tle naprawdę dobre wypada Warszawa, mimo znaczącej gęstości zaludnienia. Najlepszymi wynikami dysponują natomiast miasta Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego: Katowice (47,6 km/h oraz 45 km/h), Gliwice (52,3 km/h oraz 50,3 km/h), Zabrze (54,1 km/h i 52,4 km/h) i Sosnowiec (45,4 km/h oraz 41,5 km/h).
Różnica między najlepiej wypadającym Zabrzem, a najgorzej Wrocławiem sięga 40 procent. Jak wynika z tabeli, największy spadek prędkości w wybranych miesiącach miał miejsce w Rzeszowie – różnica sięgnęła 5km/h. Niemal równie znaczący regres nastąpił w Warszawie, Gdyni i Gdańsku.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że każde z wymienionych miast osiągnęło gorszy rezultat we wrześniu. Czy z czasem będziemy mogli liczyć na lepsze tempo jazdy? Wydaje się, że nie, bo samochodów przybywa znacznie szybciej, niż dróg – mimo trudnej sytuacji rynkowej i gospodarczej.
Podejrzewamy, że szybkość jazdy po miastach wzrośnie wraz ze zmianą nastawienia do publicznych źródeł transportu. Wtedy na drogach może będzie swobodniej dla tych, którzy pozostaną przy własnych czterech kółkach. Do tego jednak jeszcze bardzo daleka droga – musi wiele zmienić się w świadomości, infrastrukturze i portfelach.