w

Układy czy niekompetencja policjantów? Niewinny kierowca wskazany jako winny (wideo)

Układy czy niekompetencja policjantów
Układy czy niekompetencja policjantów? Niewinny kierowca wskazany jako winny (wideo)

Ta historia poddaje pod wątpliwość sens istnienia tej służby mundurowej. Skoro w tak oczywistych sytuacjach pojawiają się „błędy”, to po co istnieje prawo o ruchu drogowym w tym kraju?

Do zdarzenia doszło 3 lutego 2023 roku na ulicy 4 czerwca 1989. Na nagraniu można dostrzec, że to skrzyżowane z ulicą Połczyńską. Nagranie pochodzi z samochodu poszkodowanego, który został uznany za winnego. Absurd.

Jak widać na nagraniu, oba auta ruszają spod świateł. Kierowca białej Toyoty wjeżdża przed autora nagrania, a potem bez żadnego powodu dwukrotnie hamuje przed jego maską – będąc w bardzo bliskiej odległości. Nic nie przebiegło mu przez drogę, po prostu celowo zahamował. Nagrywający nie zdołał wytracić prędkości i uderzył w tył poprzedzającego pojazdu. Obaj kierowcy zjechali na przystanek i została wezwana policja.

Nawet kamera nie pomogła

Funkcjonariusze wzięli dokumenty od obu uczestników zdarzenia. Kierowca białego samochodu oznajmił, że wpadł w poślizg i udawał poszkodowanego. To wszystko było nieprawdą, co widać na nagraniu.

Próba obrony mówiąca o poślizgu była nierozsądna – nawet bez nagrania. Skoro sam przyznał, że stworzył niebezpieczną sytuację, to znaczy, że nie dostosował prędkości do panujących warunków i powinien otrzymać mandat. Tak jednak się nie stało.

Policjanci widzieli nagranie na małym ekranie kamery. To jednak nie tłumaczy takiej oceny sytuacji. Uznali, że to nagrywający jest winny. Funkcjonariusz podobno porównał zdarzenie do wybiegnięcia sarny przed maskę. Różnica polega na tym, że sarna nie prowadzi auta i nie naraża niczyjego życia celowo. My byśmy raczej wskazali tu na jelenia, ale tylko metaforycznie..

Nagrywający próbował się bronić i mówił, że to było celowe ze strony kierowcy Toyoty. Zresztą, przypominamy, wszystko było na nagraniu. Mundurowi jednak nie przyjmowali jego słusznej argumentacji.

Kierowca nie chciał przyjąć mandatu, ale w końcu uległ, gdy policjantka rzekomo powiedziała, że straci więcej pieniędzy na sprawie w sądzie. Co ciekawe, w międzyczasie na miejsce podjechał jeszcze drugi patrol i doszło do swego rodzaju konsultacji.

Czy policjanci znali kierowcę? Według nas sprawą powinno zająć się Biuro Spraw Wewnętrznych Policji. Pierwszym krokiem jest sprawdzenie bilingów telefonów – gdzie dzwonił prawdziwy sprawca zdarzenia? Kto odebrał telefon? Czy policjanci wysłani na miejsce otrzymali jakiś „nieoficjalny” komunikat? Czy rozmawiali z kimś przez swoje smartfony?

To zdarzenie rodzi ogromne wątpliwości. Szkoda, że kierowca przyjął mandat, ale może i tak udać się do sądu i powiedzieć, że został oszukany i obawiał się nieprzyjęcia kary. Sprawa powinna być sprawdzona i wyjaśniona, a prawdziwi winni – bardzo surowo ukarani.

Jeżeli śledztwo wykazałoby celowe, niesprawiedliwe działanie policjantów, to zwolnienie dyscyplinarne byłoby za małą karą. Nie powinno być żadnego pobłażania w takich sytuacjach.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pożar elektrycznego autobusu

Pożar elektrycznego autobusu spowodował ogromne zanieczyszczenie powietrza. Policja bada sprawę (wideo)

Ford Edge L 2024

Ford Edge L 2024 debiutuje w Azji. Ten kolos ma 5 metrów długości