Do tej serii niebezpiecznych zdarzeń doszło 14 lipca o godzinie 19:35 na ulicy Broniewskiego w Warszawie.
Uciekinier w aucie na minuty doprowadził do stłuczki, co poprzedził bardzo ryzykowny manewr. Niestety, mężczyzna nie chciał zachować się rozsądnie i postanowił zmaksymalizować zagrożenie swoim głupim zachowaniem.
Niestety, postawa nagrywającego również budzi zastrzeżenia. Trzeba jednak brak pod uwagę emocje, które mu towarzyszyły. Niemniej powinien postąpić lepiej, tym bardziej że posiadał nagranie oraz numery rejestracyjne wynajętego pojazdu. Ustalenie sprawcy nie będzie żadnym problemem.
Uciekinier w aucie na minuty
Mężczyzna zajechał drogę nagrywającemu, by skręcić w prawo. Tym sposobem doprowadził do stłuczki. Na szczęście obyło się bez znaczących uszkodzeń. Nagrywający postanowił zatrzymać sprawcę, ale ten nie zamierzał się zatrzymywać, o czym świadczył środkowy palec skierowany w stronę poszkodowanego.
I w tym momencie zaczął się niepotrzebny pościg. Nagrywający łamał przepisy, by dogonić sprawcę. Uciekinier w aucie na minuty nie przejął się tym faktem. Obaj narażali innych na niebezpieczeństwo. Nagrywający w końcu odpuścił, by nie doprowadzać do kolejnych ryzykownych sytuacji.
Zastanawiamy się, co by zrobił, gdyby zatrzymał uciekiniera…? To by nic nie dało. Gdyby doszło do rękoczynów, sam zostałby uznany za sprawcę. Na szczęście sprawa trafiła na policję, która rozpoczęła postępowanie wyjaśniające. Biorąc pod uwagę znany czas wynajęcia pojazdu i jego numery rejestracyjne, uciekinier w aucie na minuty nie uniknie kary.