Na świecie nie ma drugiego tak samo wyglądającego samochodu. Stworzono tylko jedną sztukę.
Auto powstało na bazie projektu Mako Shark II. To wizja szefa projektantów, Billa Mitchella, który słynął z zamiłowania do połowów dalekomorskich. Wykorzystał piątą generację Chevroleta Corvette, która została gruntownie zmodyfikowana.
Karoseria została oparta na dwóch strefach. Ciekawostkę stanowi ta przednia, której skorupa otwiera się w całości. Dzięki temu odsłonięty jest nie tylko silnik i jego podzespoły, ale też wiele elementów zawieszenia. Imponuje także kabina z zaawansowanym, jak na tamte czasy, wyposażeniem. Wśród najciekawszych rozwiązań były cyfrowe wskaźniki, głośniki w zagłówkach oraz kilkanaście siłowników odpowiedzialnych za komfortowe dostosowanie pozycji kierowcy.
Chevrolet Corvette Manta Ray Concept
I teraz przechodzimy do głównego bohatera. Właśnie na podstawie Marko Shark II powstał koncept Manta Ray, który zadebiutował w 1969 roku. Mówiąc w skrócie, była to zaktualizowana odmiana tego samego pomysłu. Samochód miał przyciągać uwagę na licznych pokazach.
Modyfikacje objęły przedni zderzak, grill i układ wydechowy z rurami po bogach. Najbardziej zmieniła się tylna część karoserii, gdzie pojawiły się liczne elementy oświetlenia. Prawdziwym unikatem okazały się lampy skierowane ku niebu. Nie miałyby one żadnego sensu, gdyby nie zastosowanie lustrzanych paneli, które kierowały snop światła do tyłu. Przerost formy nad treścią? A i owszem, ale za to jaki!
Pod maską znalazł się benzynowy silnik ZL-1 typu big-block. To V8 o pojemności 7 litrów, które oddaje do dyspozycji 420 koni mechanicznych oraz 650 niutonometrów momentu obrotowego. Cały potencjał trafia oczywiście na koła tylne. Za przenoszenie mocy odpowiada 3-biegowa skrzynia automatyczna.