Trudno uwierzyć w zachowanie niektórych uczestników ruchu i tak skrajną nieznajomość przepisów.
Takie zdarzenia zawsze wywołują spore kontrowersje i udowadniają, że lepiej mieć ze sobą kamerę. Sytuacja miała miejsce na skrzyżowaniu ulic Kilińskiego i Kolegialnej w Płocku. Sprawca kolizji twierdził, że to nie jego wina. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, była to wątpliwa interpretacja.
Jak wynika z nagrania pochodzącego z samochodu drugiego uczestnika kolizji, doszło do wymuszenia pierwszeństwa. Wydaje się, że nagrywający mógł wcześniej rozpocząć hamowanie i uniknąć zderzenia, ale na pewno nie można go obarczać odpowiedzialnością za całą historię.
„Ja się nie przyznaję do winy proszę Pana”
Kierowca Toyoty miał zupełnie inne zdanie. Zamiast dogadać się z drugim uczestnikiem, szedł w zaparte. Sytuację musiała więc wyjaśnić policja. Funkcjonariusze sprawdzili miejski monitoring i nie mieli wątpliwości.
Jedynym winnym był kierowca, który wymusił pierwszeństwo. Źle ocenił odległość od zbliżającego się pojazdu. W tej sytuacji powinien po prostu zaczekać. Było ślisko i ciemno, co z pewnością potęgowało zagrożenie.
Użytkownik japońskiego samochodu na pewno nie był zadowolony z ustaleń policjantów, tym bardziej że efektem jego postawy był mandat w wysokości 1500 złotych. Oprócz tego, na jego konto trafiło 6 punktów karnych.
Wydaje się, że następnym razem będzie bardziej ostrożny zanim wjedzie na drogę z pierwszeństwem, a następnie uwierzy własnej interpretacji zdarzeń.