Kompaktowe kombi z usportowionym charakterem spisało się gorzej, niż można było przypuszczać.
Warto podkreślić, że to Skoda Octavia RS 2.0 TSI, a nie odmiana hybrydowa wyposażona w ciężką baterię litowo-jonową. Niektórzy mogą więc uznać ten wynik za rozczarowujący. Tym bardziej, że czeski model ani nie jest ciężki, ani ogromny.
Krótko mówiąc, spora liczba samochodów z segmentów C i D radziła sobie znacznie lepiej. Wśród nich były nawet SUV-y i crossovery. To trochę rozczarowujące, ale przejdźmy już do rzeczy. Egzemplarz wykorzystany w teście posiadał opony Bridgestone Turanza T006 225/45 R18.
Skoda Octavia RS 2.0 TSI – test łosia
Utrzymanie założonego kierunku jazdy było niemożliwie przy 77 km/h, czyli prędkości kwalifikującej do zaliczenia testu łosia. Czeskie, kompaktowe kombi miało wyraźny problem z podsterownością. Ponowne próby nie pomogły, dlatego ciężko zrzucić winę na kierowcę.
Okazało się, że zaliczenie sprawdzianu było możliwe przy 70 km/h. Warto w tym miejscu dodać, że hybrydowy Volkswagen Multivan osiągnął to samo przy 69 km/h – a nie ma niczego wspólnego ze sportem. Należy podkreślić, że niemiecki van został wyposażony w dokładnie takie same opony.
Inżynierowie muszą popracować nad właściwościami jezdnymi tego auta. Skoda Octavia RS jest bez wątpienia szybka i praktyczna, ale nie lubi gwałtownych manewrów. A powinna, skoro chce być nazywana tą „topową” konfiguracją.
Przypomnijmy, że Skoda Octavia RS 2.0 TSI jest dostępna w polskich salonach. Za wersję z tym silnikiem i sześciobiegową skrzynią manualną trzeba zapłacić 147 850 złotych. Dopłata do siedmiobiegowego automatu DSG wynosi 8000 złotych. Z kolei 245-konna hybryda plug-in (też jako RS) kosztuje 167 350 złotych, ale nie warto do niej dopłacać. Niezłym pomysłem jest natomiast 200-konny diesel, który kosztuje 161 100 złotych z napędem na przód lub 171 150 złotych z 4×4.