Wizerunek funkcjonariuszy nie jest za dobry, a takie zdarzenia tylko pogłębiają negatywne opinie społeczeństwa.
Nietrudno odnieść wrażenie, że było to polowanie na kierowcę. Kontrowersyjne zachowanie policjantów w nieoznakowanym radiowozie miało miejsce na ulicy Partyzantów w Bielsku-Białej. Internauci nie kryją oburzenia.
Zdążyliśmy przeczytać sporą liczbę opinii w sieci i pojawiło się kilka tych broniących mundurowych. Niektórzy twierdzą, że kierowca BMW najpierw wyraźnie zwalnia, by samemu nie wyprzedzić przed przejściem.
Reakcja wydaje się jednak przesadnie gwałtowna – funkcjonariusz mocno nacisnął na hamulec. Poza tym, jeśli sam się zagapił przed przejściem, to nie świadczy o nim zbyt dobrze, tym bardziej że wykonuje zawód polegający na interwencjach drogowych wobec kierowców pozwalających sobie na wykroczenia.
Kontrowersyjne zachowanie policjantów w nieoznakowanym radiowozie
Użytkownik Skody zdawał sobie sprawę, że to nieoznakowany radiowóz. Zrobił więc to samo. Policjanci wraz z nim zahamowali niemal do zera. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ani na przejściu, ani w jego pobliżu nie znajdowali się piesi.
Czy kierowca czeskiego samochodu mógł czuć się zagrożony? Jak najbardziej. Z perspektywy wideorejestratora umieszczonego w radiowozie, jego równa jazda byłaby uznana za wyprzedzanie. Musiał więc zwolnić, mimo iż nie tworzył żadnego zagrożenia.
Gdyby mundurowi uparli się, a kierowca nie dostrzegł ich działania, to ciężko byłoby wygrać taką sprawę w sądzie. Nie od dziś wiadomo, że słowo funkcjonariusza bywa znacznie bardziej wiarygodne dla organów państwowych. Intencje funkcjonariuszy nie były oczywiście jasne, ale nie można wykluczyć, że kierowca zostałby ukarany mandatem.
Przypomnijmy, że od 17 września obowiązuje zaostrzony taryfikator, który za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych lub bezpośrednio przed nim zakłada karę w wysokości 15 punktów oraz 1500-3000 złotych.
Pamiętajmy, że zawsze wraz zaostrzeniem taryfikatora policja zwiększa liczbę działań drogowych, by „uświadomić” uczestników ruchu. No cóż, rozumiemy, że trzeba dbać o bezpieczeństwo, ale czy w tym przypadku nie doszło do patologicznego zachowania ze strony stróżów prawa?
Rzecznik policji z pewnością umiałby wybronić funkcjonariuszy, ale szczery i obiektywny policjant mógłby mieć wątpliwości, co do intencji swoich kolegów po fachu.