Szwedzka marka skupia się wokół produkcji usportowionych modeli z elektrycznym napędem. Oto jeden z nich.
Nosi nazwę Polestar 2 i zyskuje coraz większą popularność w krajach skandynawskich. Jest odpowiedzą na aktualnie panujące trendy, które skupiają się wokół crossoverów i ekologicznych rozwiązań napędowych. Przynajmniej w teorii.
Jak ten model spisał się w teście łosia? Wbrew pozorom, łatwo nie było. Warto podkreślić, że wykorzystano egzemplarz dwoma jednostkami i większą baterią (78 kWh), który był wyposażony w opony Continental SportContact 6 (245/40 R20 XL).
Polestar 2 w teście łosia
Można było przypuszczać, że niewysokie nadwozie pozwala na uzyskanie nisko umieszczonego środka ciężkości, tym bardziej, że wspomniany układ baterii został umieszczony w podłodze. Niestety, fizyka nie dała się oszukać – masa własna pojazdu zrobiła swoje.
Polestar 2 zdołał zaliczyć próbę przy 74 km/h. To o 3 km/h mniej, niż wartość pozwalająca zdać test. Kluczowym problemem okazała się podsterowność. Wydaje się na tyle duża, że korekta pracy systemu stabilizacji toru jazdy może nie pomóc.
Przy 81 km/h nie było szans, by skutecznie kontrolować auto. Pomijając strącone słupki, nie udało się nawet wrócić na pierwotny tor jazdy. To pokazuje, że układ jezdny wymaga zastosowania poprawek. Szwedzi wiedzą jednak, jak projektować bezpieczne samochody w całokształcie, dlatego nie mamy wątpliwości, że aktualizacja przyniesie oczekiwane rezultaty.