Wkrótce do kin trafi najnowsza odsłona przygód Jamesa Bonda. W produkcji wykorzystano oczywiście różne samochody, wśród których była brytyjska terenówka.
I nie jest to przypadek. Marka nawiązała współpracę z producentem, czego efektem jest udział jej modeli w wielu ciekawych scenach. Z tej okazji stworzono także wyjątkową wersję kultowego auta. Land Rover Defender Bond Edition to limitowana do 300 sztuk seria, która może trafić w ręce szybkich i zdecydowanych agen… klientów.
Ta wyjątkowa konfiguracja jest dostępna w dwóch odmianach nadwoziowych: 90 i 110. Wyróżnia ją pakiet Extended Black, który dopełniają 22-calowe felgi Luna Gloss Black. Z wszechobecną czernią kontrastują jedynie neonowe, niebieskie zaciski hamulcowe.
Nie mogło oczywiście zabraknąć dodatkowych oznaczeń, które zagościły zarówno na karoserii, jak i we wnętrzu. O swojej unikatowości auto przypomni podświetlanymi progami, a także światłami rozjaśniającymi przestrzeń przy drzwiach.
Pięć litrów pod maską
Jeżeli chodzi o silnik, to wybór mógł być tylko jeden. Pod maską znajduje się seryjny, pięciolitrowy silnik V8 generujący aż 518 koni mechanicznych i 625 niutonometrów. Dzięki niemu można rozwijać setkę w 4,9 sekundy i rozpędzać się do 240 km/h.
Aż trudno uwierzyć, że to bezpośredni następca poprzedniego Defendera, który miał bardzo niewiele wspólnego z dynamiką i nowymi technologiami. Nowym film o przygodach Jamesa Bonda pt: „No Time To Die” zadebiutuje na ekranach kinowych już 30 września.