To zastanawiające, że niektórzy ludzie są tak nierozsądni, że sami sobie utrudniają sytuację i pakują się w kłopoty – niekiedy bardzo poważne.
W tym przypadku możemy mówić o głupocie i to skrajnej. Pewien mężczyzna pchał auto pod prąd ulicą Bohaterów Westerplatte w Zielonej Górze. Na jego nieszczęście, zauważył to patrol policji w oznakowanym radiowozie.
Tłumaczenie mężczyzny było wybitnie nietrafione. Jakby użył innych słów, by powiedzieć: „kłamie Was, proszę nie wierzcie mi”. Tak, brzmi to absurdalnie, ale historia, którą wymyślił główny bohater jest wręcz komiczna. Przynajmniej na początku.
40-latek oświadczył funkcjonariuszom, że auto było zatrzymane przed skrzyżowaniem – bez kierowcy. Postanowił więc wykazać się empatią i obywatelsko zainterweniował przepychając pojazd w rzekomo bezpieczniejsze miejsce.
Pchał auto pod prąd – skąd miał tyle siły?
Policjanci nie uwierzyli w tę niewątpliwie głupią opowieść. Poprosili więc dyżurnego o sprawdzenie monitoringu. Szybko okazało się, że kierowcą samochodu był sam „pchający”, który próbował ukryć ten fakt. Na szczęście nieskutecznie. Materiał ujawnił, że auto zgasło i już nie chciało odpalić.
To jednak nie był największy problem. Mężczyzna zachowywał się bardzo podejrzanie. Policjanci postanowili więc, co ma przy sobie. W jego ekwipunku znaleźli marihuanę i amfetaminę. Podejrzany przyznał się, że brał narkotyki niedługo przed jazdą. Został więc skierowany na pobranie krwi.
40-latek został przesłuchany, a następnie usłyszał zarzut posiadania narkotyków. W tych okolicznościach grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności. Co ciekawe, nie jest to jego pierwszy wybryk. Mężczyzna był już notowany przez policję.
Jak widać, nie tylko młodzi zachowują się lekkomyślnie. Prowadzenie pod wpływem środków odurzających to głupota, która powinna być bardzo surowo karana – by odstraszać potencjalnych nałogowców.
Osoba będąca po spożyciu narkotyków lub alkoholu ma zupełnie inne reakcje – zazwyczaj bardzo opóźnione lub wręcz żadne. Nierzadko wątpliwie lub nietrafnie postrzega rzeczywistość i ma halucynacje. W takim stanie po prostu nie da się bezpiecznie prowadzić samochodu. Szkoda, że nie wszyscy to rozumieją.