Wszystko ma swój kres. Niestety, niemiecki przedstawiciel segmentu D nie jest tu wyjątkiem.
Opel Insignia kończy żywot – to potwierdzona informacja. Ten znany wszystkim model zadomowił się na europejskich drogach i zyskał zaufanie wielu klientów. Wśród nich byli polscy kierowcy. Przez długi czas interesowały się nim także floty.
Linie produkcyjne tego modelu zostaną zatrzymane przed końcem bieżącego roku. To oczywiście nie oznacza, że fabryka w Russelsheim nie będzie miała niczego do „roboty”. Wręcz przeciwnie. Infrastruktura zostanie przystosowana do produkcji kompaktowych modeli z elektrycznym oraz zelektryfikowanym napędem. Poza tym, w tych zakładach będą masowo wytwarzane kolejne egzemplarze nowych wersji Astry oraz DS 4 (Opel należy teraz do koncernu Stellantis).
Opel Insignia kończy żywot – co dalej?
Rzecznik niemieckiej marki potwierdził, że firma skupia się na przystosowaniu do założeń i wymogów rynkowych, które są nakładane przez Unię Europejską. Rozwój aut elektrycznych jest więc koniecznością.
Opel Insignia kończy żywot, bo spalinowe samochody nie mają przyszłości. Przynajmniej na ten moment. Biorąc pod uwagę sytuację geopolityczną, ekonomię i energetykę na Starym Kontynencie, nie jest takie oczywiste, że już nigdy nie będziemy tankować aut. Zależności jest tu bardzo wiele.
Przypomnijmy, że niemiecki model był oficjalnym następcą Vectry. Zadebiutował w 2008 roku i błyskawicznie zadomowił się na naszych drogach. Był oferowany jako sedan, liftback i kombi. Wybrane wersje posiadały napęd na obie osie. Rarytasem była wersja OPC oferująca 300-konny silnik o pojemności 2 litrów.
Następca Insignii otrzyma oczywiście inną nazwę i będzie modelem zelektryfikowanym. Ma zadebiutować do 2025 roku. Podejrzewamy, że będzie to crossover coupe, który wykorzysta rozwiązania zastosowane w Citroenie C5 X oraz Peugeocie 408.