Każdy kierowca wyścigowy zaczyna od takich maszyn. Są świetną bazą budowania doświadczeń dla młodych adeptów jazdy.
Mamy oczywiście na myśli gokarty, a nie Ferrari. Włoskie auto sportowe skrywa ogromny potencjał, ale czy poradzi sobie z wyczynową zabawką dla profesjonalistów? Jak się okazało, różnica na mecie była niewielka. Ale po kolei…
Ferrari 488 Pista skrywa benzynowy, podwójnie doładowany silnik V8 o pojemności 3,9 litra, który potrafi generować aż 710 koni mechanicznych. Cały potencjał trafia oczywiście na koła tylne za pośrednictwem przekładni automatycznej.
Wyścigowy gokart skrywa natomiast niewielką jednostkę o pojemności 0,25 litra. Oddaje ona do dyspozycji 85 koni mechanicznych. Tak, ponad ośmiokrotnie mniej, niż Ferrari, ale ogromną rolę odgrywa tu masa własna. Ta wyczynowa zabawka wyścigowa waży około 150 kilogramów i może z łatwością przenosić swoją moc na asfalt.
Wyścig Ferrari z gokartem
Szybko okazało się, że gokart nie będzie łatwym przeciwnikiem. Fizyka zadziałała na jego korzyść, ale ostatecznie musiał on uznać wyższość Ferrari. Różnica na dystansie 1/4 mili wynosiła zaledwie 0,8 sekundy. To pokazuj, że mniejsza maszyna jest naprawdę ekstremalna.
Za takiego gokarta przystosowanego do profesjonalnych zmagań trzeba zapłacić około 50 tysięcy złotych. Ferrari kosztuje natomiast przynajmniej 1,5 miliona złotych, czyli trzydzieści razy więcej. Nie ma wątpliwości, że prowadzenie gokarta wzbudzi więcej emocji, ale to i tak nie jest przekonujący argument biorąc pod uwagę całokształt. Chyba, że ktoś ma już to Ferrari…