Nissan buduje swoją gamę wokół crossoverów i SUV-ów. To rozsądne posunięcie, biorąc pod uwagę specyfikę rynku europejskiego. Jednym z jej reprezentantów jest X-Trail, czyli model zajmujący miejsce pomiędzy Qashqaiem a Murano. Czy w wersji z dieslem i bezstopniowym automatem jest dobrą propozycją?
Karoseria
Trzecia generacja japońskiego SUV-a wpisuje się w najnowszy nurt stylistyczny marki. Z przodu mamy więc eleganckie reflektory i długi grill z chromowanym elementem otaczającym logo producenta. Tylna część karoserii to lampy o płynnej linii z jasnym wypełnieniem, szeroka klapa bagażnika, delikatna lotka i masywny zderzak. Warto dodać, że wokół biegną plastikowe osłony zabezpieczające nadwozie. W oczy rzuca się także prześwit, który wynosi zacne 21 cm. To naprawdę sporo, jak na tę klasę samochodu. W porównaniu do Qashqaia, X-Trail jest też prawie o 30 cm dłuższy i ma większy rozstaw osi (o 6 cm).
Wnętrze
Wewnątrz panuje japoński klimat. Kokpit jest dokładnie taki sam, jak we wspomnianym wyżej Qashqaiu. Można więc liczyć na bardzo dobrą ergonomię i przyzwoite materiały wykończeniowe. Zarówno te twarde, jak i miękkie tworzywa są nieźle ze sobą spasowane. Konsola centralna z dotykowym ekranem multimedialnym i panelem automatycznej klimatyzacji jest prosta i czytelna. Tymi samymi przymiotnikami możemy scharakteryzować zegary. Duży plus należy się także za wiele wnęk, dzięki którym jest sporo miejsca na butelki, puszki i drobiazgi.
Fotele Nissana po raz kolejny przypominają mi auta segmentu D z lat 90. Są duże i welurowe. Nie podtrzymują zbyt dobrze ciała, ale są tak wygodne, że nie chce się z nich wstawać. Ich zakres regulacji umożliwia dobranie idealnej pozycji za kierownicą. Na tylnej kanapie miejsca jest pod dostatkiem dla dwóch rosłych osób – w każdej płaszczyźnie. Co istotne, kąt pochylenia oparcia jest odpowiedni, a długość siedziska – wystarczająca. Z kolei otwierane elektrycznie okno dachowe doprowadza do wnętrza więcej światła, co daje jeszcze większe poczucie przestronności.
Aktywnym użytkownikom spodoba się na pewno 550-litrowy bagażnik. Ma on podwójną podłogę, z której można zrobić dodatkowe przegrody. Przydatne rozwiązanie. Po złożeniu drugiego rzędu siedzeń do dyspozycji kierowcy i pasażera są aż 1982 litry. Dzięki tak dużej przestrzeni przewiezienie lodówki czy innego większego sprzętu nie będzie stanowiło większych problemów.
Technologia
Jak już wspomniałem, pod maską testowanego Nissana pracuje jednostka wysokoprężna. Tak dokładniej jest to 1,6-litrowe dCi generujące 130 KM (przy 4000 obr./min.) i 320 Nm (od 1750 obr./min.). Cały potencjał silnika trafia na oś przednią. I w tej konfiguracji nie ma innej możliwości. Dlaczego? Ponieważ japońska marka w tym modelu nie oferuje napędu 4×4 z bezstopniową przekładnią XTronic. X-Trail w tym zestawie przyspiesza do setki w 11,4 sekundy i osiąga 180 km/h. Osiągi nie powalają, ale są i tak niezłe, jak na tę moc i masę pojazdu (1535 kg). Największą zaletą jest jednak skromne zużycie paliwa. W cyklu mieszanym na dystansie 1000 km, średnie spalanie wyniosło 6,5 litra. Jadąc płynnie do 110 km/h przez około 100 km, auto zużyło 4,5 litra. To śmiesznie mało przy tych gabarytach.
Wrażenia z jazdy
Jak się jeździ SUV-em Nissana? Prowadzenie przypomina Qashqaia, tyle że nieco powiększonego. Auto ma komunikatywny układ kierowniczy, który dobrze współpracuje z przednimi kołami. Zawieszenie to ukłon w stronę komfortu. Pozwala na wyraźne przechyły karoserii, ale w granicach bezpieczeństwa. Co najważniejsze, bardzo dobrze tłumi wszelkiego rodzaju nierówności. Sporą zaletą jest także prześwit, dzięki któremu możemy pozwolić sobie na pokonywanie nieco trudniejszego terenu, niż w przypadku większości konkurentów.
X-Trail z testowanym silnikiem nie jest może sportowcem, ale „odpycha się” wystarczająco sprawnie. A co ze skrzynią XTronic? Nigdy, przenigdy nie polubię bezstopniowych automatów, bo nie pasuje mi sposób w jaki pracują. Ten z Nissana działa jednak nad wyraz przyzwoicie, co jest zasługą wirtualnych biegów. Oczywiście wtedy, gdy przyspieszamy płynnie. W przypadku gwałtownego wciśnięcia pedału gazu, skrzynia reaguje tak samo głośno, jak wszystkie „bezstopniówki”.
Mimo słusznych wymiarów (4640 mm długości, 1830 szerokości i 1710 wysokości), manewrowanie X-Trailem nie należy do męczących czynności. Wręcz przeciwnie. Lekko pracująca kierownica i dobra widoczność na wszystkie strony ułatwiają to zadanie. Co więcej, testowany egzemplarz był wyposażony w słynny zestaw kamer ukazujący na ekranie najbliższe otoczenie karoserii z każdej strony. Z tym systemem naprawdę trudno w coś wjechać na wstecznym…
Okiem przedsiębiorcy
X-Trail jest ofertą dla klientów indywidualnych, którzy lubią aktywnie spędzać czas. Można go nazwać nieco doroślejszym, bardziej męskim Qashqaiem. Ceny tego modelu rozpoczynają się od 98 400 zł. Za tę kwotę znajdziemy pod maską benzyniaka 1.6 DIG-T, a we wnętrzu podstawowe wyposażenie (Visia). Auto testowe ze 130-konnym dieslem, bezstopniowym automatem i w wersji Acenta to wydatek co najmniej 124 900 zł. W takiej samej cenie możemy mieć egzemplarz bez automatu, ale z napędem na obie osie.
Osoby zainteresowane zakupem Nissana mogą wziąć na niego kredyt. Oferta japońskiego producenta daje klientowi możliwość podpisania umowy na nawet 96 miesięcy (8 lat). Warto dodać, że minimalny wkład własny może wynosić 0%, a cała suma spłacana jest w równych, miesięcznych ratach. Dla przedsiębiorców przygotowano natomiast leasing z opłatą wstępną od 10%, okresem spłaty od 24 do 60 miesięcy i równymi ratami.
Podsumowanie
Polubiłem ten samochód. Spędziłem w nim wiele czasu i z każdym kolejnym kilometrem lepiej w nim się czułem. Oczywiście, wybrałbym egzemplarz ze skrzynią manualną, ale kierowcy o wyjątkowo spokojnym usposobieniu mogą postawić na XTronic. X-Trail to całkiem niezły SUV, który wyróżnia się komfortowym zawieszeniem i oszczędnym silnikiem. Nissan zmierza w dobrym kierunku.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński