Zawód blacharza wymaga doświadczenia, umiejętności oraz staranności. Jak w każdych innych branżach można jednak trafić na partaczy.
Można mieć pewność, że właśnie tak było tym razem. Genezę tej historii niełatwo sobie wyobrazić. Być może ten koszmar blacharza był konsekwencją do awarii centralnego zamka. A może właściciel pojazdu nie chciał mieć już sedana i postanowił zrobić z niego coupe?
Trudno jednoznacznie stwierdzić, jaki był powód tak kuriozalnych działań. Nie ma jednak wątpliwości, że te działania obraziły blacharstwo i lakiernictwo. Aż trudno uwierzyć, że ktoś mógł zrobić coś takiego.
Nie działa? Zaspawać
Tylne drzwi zostały zespolone z błotnikiem i progiem – tak by nie dało się ich otworzyć. Już nigdy. Wykonano to oczywiście w sposób daleki od profesjonalnego. Fragment karoserii został zaspawany, a następnie pokryty preparatem chroniącym przed korozją (stosowanym głównie na podwoziu).
Warto dodać, że wszystko zostało zrealizowane na Toyocie Camry siódmej generacji, która była produkowana w latach 2006-2011. To samochód, który wciąż sporo kosztuje. Ten koszmar blacharza nie może więc zostać wytłumaczony „ambitnym żartem”.
Profesjonalna naprawa tego partactwa będzie naprawdę kosztowna. Konieczne będzie wycięcie drzwi, progu i błotnika. To oznacza czas i pieniądze – nawet kilka tysięcy złotych. Niewykluczone jednak, że na blacharza i lakiernika czekają jeszcze inne „niespodzianki”, których na pierwszy rzut oka nie było widać. Skoro ktoś dopuścił się czegoś takiego, to na pewno nie wahał się realizacji innych „napraw”…