To kolejny dowód na to, że niektórzy przelewają swoje emocje w bardzo zły sposób – narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo.
Trudno uwierzyć, że ludzie bywają tak lekkomyślni. Wstrzymanie ruchu na drodze ekspresowej wydaje się absurdalnym pomysłem. I chodzi przede wszystkim o natężenie ruchu oraz osiągane prędkości. Kłótnia na lewym pasie pokazuje jednak, że są na tym świecie bohaterzy ignorujący wszelkie zagrożenia.
Do zdarzenia doszło 19 maja przed godziną 16:00 na drodze S7 w okolicach Mławy. Nagranie przedstawia perspektywę świadka, który nie krył irytacji, gdy okazało się, że jemu także grożą niepożądane konsekwencje.
Kłótnia na lewym pasie – historia nieznana
Jak widać na dołączonym nagraniu, po lewym torze jazdy porusza się czarne Audi A3, którego użytkownik zaczął nagle wyraźnie wytracać prędkość. Autor materiału, który znalazł się za nim, musiał gwałtownie hamować, by uniknąć zderzenia z mniejszym pojazdem.
Po chwili doszło do całkowitego zatrzymania samochodu. Okazało się, że w środku trwa burzliwa dyskusja. Oprócz tego, z okna zaczęły wylatywać bliżej nieokreślone przedmioty. Nagrywający spostrzegł, że konflikt odbywający się wewnątrz samochodu skłonił kierowcę do takiego zachowania.
Kłótnia na lewym pasie trwała ponad minutę. W międzyczasie prawym torem jazdy poruszały się inne samochody osiągające 120 km/h. Potencjalne zderzenie mogłoby na zawsze wyjaśnić ten konflikt, choć na pewno nikt nie byłby zadowolony ze skutków.
Nagrywający zdołał bezpiecznie ominąć idiotycznie zachowującego się kierowcę. Dzięki kamerze, miał zarejestrowane całe zdarzenie, co skłoniło go do poinformowania policji i dyspozytora numeru alarmowego. Materiał trafił na skrzynkę Stop Agresji Drogowej.
>Zablokowanie autostrady A6 w celu ukarania kierowcy. „Tu potrzebny jest psychiatra” (wideo)
Czy kierowca poniesie konsekwencje swojego zachowania? Mamy taką nadzieję. To nie było zwykłe wykroczenie. Biorąc pod uwagę okoliczności, mundurowi mogą nie tylko wypisać mandat (nakładając punkty karne), ale też złożyć wniosek o ukaranie do sądu, który może uszczuplić budżet mężczyzny o nawet 30 tysięcy złotych.
Niewykluczone, że przydałyby się także badania psychiatryczne, które wyjaśniłyby, czy użytkownik niemieckiego samochodu jest zdolny do bezpiecznego prowadzenia pojazdów mechanicznych.