Wojciech Krzemiński
To zdarzenie pokazuje, że niektórym uczestnikom ruchu drogowego potrzebna jest pomoc psychiatryczna – i to jak najszybciej.
Zablokowanie autostrady A6 było skrajnie niebezpiecznym pomysłem. Motywacja sprawcy tego zagrożenia jest godna pogardy. To wszystko mogło skończyć się tragedią. Pozostaje mieć nadzieję, że winny zostanie surowo ukarany.
Do zdarzenia doszło 3 kwietnia na fragmencie drogi tuż przed zjazdem na Chociwel. Według nagrywającego, użytkownik bawarskiego auta jechał na zderzaku, błyskał długimi i starał się wymusić zjazd na prawy pas. Autor materiału twierdził jednak, że nie było to możliwe w tamtym momencie.
Zablokowanie autostrady A6 – co dalej?
Kierowca niemieckiego kombi starał się spowolnić nagrywającego. W końcu zablokował ruch na jezdni, na której obowiązuje ograniczenie do 140 km/h. Do tego wybiegł z auta. W tym czasie autor nagrania zaczął cofać, by uniknąć konfrontacji.
Gdy zdecydował się ominąć agresora, ten sięgnął dłońmi za pasek, co wyglądało, jakby zamierzał użyć broni palnej. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy miał ją przy sobie. Nagranie nie pozwala na jednoznaczną odpowiedź.
Twarz mężczyzny nie jest widoczna, ale numery rejestracyjne i sylwetka powinny pomóc w ustaleniu jego tożsamości. Materiał trafił oczywiście na policję, która ma zawnioskować o zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów.
>Brutalny napad na nastolatka. Agresor jest już w rękach policji (wideo)
Sprawa w sądzie powinna skończyć się 30 tysiącami złotych grzywny, a może i surowszym wyrokiem. Właśnie w takich sytuacjach trzeba używać najmocniejszych argumentów prawa. Niektórzy ludzie są bardzo niebezpieczni dla otoczenia i ta historia jest tego przykładem.
Liczymy więc, że policji uda się szybko namierzyć niebezpiecznego mężczyznę i wymierzyć sprawiedliwość. Nie może być tolerowania takich postaw. Zablokowanie autostrady A6 mogło zakończyć się nawet karambolem.
