Oznakowanie nie jest ozdobą, tylko nieodłącznym elementem ruchu drogowego, który pozwala na utrzymanie porządku.
Niestety, nie wszyscy podchodzą do tego z należytym szacunkiem. Jeżeli połączymy to z pośpiechem i niecierpliwością, to mamy mieszankę maksymalizującą ryzyko, o czym przekonał się pewien użytkownik bawarskiego pojazdu. Kierowca w BMW chciał szybko wjechać na główną drogę, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Główny bohater tej historii wjeżdżał na drogę z pierwszeństwem. Musiał więc ustąpić wszystkim uczestnikom ruchu drogowego, którzy poruszali się w prostopadłym kierunku.
Duże prawdopodobieństwo, że nie spodziewał się, że na jezdni są trzy pasy – w tym środkowy do lewoskrętu, który był wykorzystywany przez kierowcę autobusu.
Nie wiedział czy nie chciał wiedzieć?
Użytkownik nowej Serii 3 starał się płynnie wjechać na właściwy tor, ale znalazł się na kursie kolizyjnym z samochodem dostawczym. Kierowca auta użytkowego nie miał szans na żadną reakcję.
Osoba prowadząca BMW uderzyła swoim pojazdem w drzwi przesuwne większego samochodu. Efektem tego były wgniecenia, zniszczone plastiki, osłony i zderzak. Niewykluczone, że w bawarskim aucie doszło także do zniekształcenia prawego błotnika.
Czy warto było podejmować ryzyko? Oczywiście, że nie. Pamiętajmy, że w takich okolicznościach naprawdę nietrudno o poważny wypadek. Wystarczyłoby, że zamiast auta dostawczego jechałby motocyklista. Poza tym, samochód po naprawie blacharsko-lakierniczej zawsze ma mniejszą wartość, niż ten utrzymany bezszkodowo.