Oto polska jazda w pigułce. Jeżeli tak wygląda szkolenie nowych kierowców, to trudno się dziwić, że na drogach jest niebezpiecznie.
Jeden niecierpliwy, drugi złośliwy – tak można w skrócie określić uczestników tego zdarzenia. Niemniej jednak winę za tę niebezpieczną sytuację ponosi instruktor jazdy. Jeżeli siedział na prawym fotel to zachował się jeszcze gorzej, niż gdyby prowadził. Ale po kolei…
Nauka jazdy powinna wyrabiać prawidłowe nawyki. W tym przypadku wszystko był źle, po prostu. Zaczęło się od nieumiejętnego wykorzystania pasa rozbiegowego. Kierowca samochodu nauki jazdy wjechał na główny tor jazdy za wcześnie. Miał za niską prędkość w porównaniu do pozostałych uczestników ruchu drogowego.
Wymuszenie i złośliwość
Kierowca pojazdu ciężarowego zbliżył się do mniejszego auta, którego użytkownik wymusił pierwszeństwo. Oczywistym jest, że ten pierwszy nie ponosi winy, ale widząc Citroena z tabliczką „L” na dachu powinien minimalizować ryzyko, a nie je zwiększać. Pamiętajmy, że za kierownicą może znajdować się zestresowany kursant. Właśnie dlatego instruktor ma przed prawym fotelem gaz, hamulec i sprzęgło.
Kierowca ciężarówki zaczął „błyskać” światłami drogowymi, co najpewniej nie spodobało się osobie odpowiadającej za pojazd nauki jazdy. Wtedy też pojawiła się złośliwość – nagłe i celowe hamowanie przed maską większego samochodu. Nagrywający zareagował instynktownie i zdołał uniknąć kolizji. Gdyby jednak uderzył w poprzedzające auto, to nie byłby uznany za winnego.