Do zdarzenia doszło 17 października na jednej z głównych arterii w Bielsku-Białej. Kierowca białego auta poprosił lokalne media o pomoc.
Na nagraniu świadka dobrze widoczna jest jazda na zderzaku. Od lat mówimy, jak bardzo jest to niebezpieczne. Brak odpowiedniej odległości od poprzedzającego pojazdu ogranicza czas na reakcję, co nierzadko kończy się kolizją.
Kierowca SEAT-a przekazał, że osoba prowadząca Forda Pumę zahamowała bez powodu. Wtedy on odbił kierownicą w lewo, by uniknąć uderzenia w tył pojazdu. Tym samym wpadł na bariery energochłonne.
Tego samego dnia do lokalnych mediów odezwała się kobieta, która jechała wspomnianym Fordem. Poinformowała, że pamięta sytuację, ale nie zrobiła niczego, co mogło ją spowodować.
Nagranie z dalekiej odległości nie jest wyraźne, ale można na nim dostrzec hamowanie Pumy bez widocznego powodu. To jednak jeszcze nie oznacza jakiejkolwiek winy. Nie ma natomiast wątpliwości, że kierowca Leona bezsensownie jechał za blisko poprzedzającego auta.
Nagranie od świadka jasno przedstawia, że jazda na zderzaku to bardzo duży błąd. Kobieta prowadząca Forda być może nie musiała hamować (tego nie można być pewnym), ale to nie ona odpowiada za zachowanie kierowcy SEAT-a. Nie doszło do żadnego zajechania drogi lub agresji ze strony uczestniczki zdarzenia.
Kierowca hiszpańskiego kombi ma więc nauczkę. Następnym razem będzie wiedział, że trzymanie się tak blisko poprzedzającego pojazdu stanowi duże ryzyko.