Dla niektórych są to prawdziwi szaleńcy. Inni uważają ich za najbardziej utalentowanych sportowców.
Tak czy inaczej, jazda 300 km/h motocyklem po wąskiej drodze wydaje się skrajnie ryzykowna. Już na samą myśl może zrobić się stresująco, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak to wygląda w warunkach rzeczywistych.
Istnieje grupa motocyklistów startujących w takich wyścigach. Tym najpopularniejszym jest oczywiście Isle of Man TT. Zginęło tam bardzo wielu uczestników. Mimo tego, wciąż nie brakuje chętnych, którzy żegnają się z rodzinami przed swoimi startami.
Prędkość trudna do uchwycenia
Średnia prędkość na poziomie 200 km/h robi wrażenie. Na niektórych fragmentach te maszyny pędzą powyżej 300 km/h. Ich użytkownicy nie przejmują się łukami, wzniesieniami, nierównościami, budynkami czy krawężnikami. To oczywiście bywa zgubne, ale nikt o tym nie myśli podczas wyścigu.
Liczy się tylko zwycięstwo. Niektórzy pędzą za adrenaliną bardziej, niż za pieniędzmi i sławą, co w pewnym stopniu tłumaczy chęć startu w Isle of Man TT i innych tego typu zmaganiach.
Jak widać na dołączonym nagraniu, kamera umieszczona blisko jezdni ledwo wychwytuje ścigacze rozpędzone do wartości maksymalnych. Osoby przebywające w pobliżu mogą nie wierzyć własnym oczom. Nie są świadome, że narażają siebie na niebezpieczeństwo znajdując się na wyjściu z zakrętu i w innych newralgicznych miejscach. Trudno wyobrazić sobie coś równie absurdalnego w takich warunkach.