Nie od dziś wiadomo, że w Stanach Zjednoczonych coraz silniejsze znaczenie ma podejście ekologiczne.
To też swego rodzaju moda, którą zaczęły rozpowszechniać gwiazdy kupujące hybrydy, by podkreślać swoją dbałość o środowisko. I w ten krajobraz idealnie wpisał się Prius, który doczekał się już trzech generacji. A jak będzie z Toyotą Mirai? Choć cel jest ten sam (ochrona planety), metody do jego osiągania są zupełnie inne. Mirai to auto napędzane wodorem, co jest swego rodzaju rewolucją. Tak „czysta motoryzacja” może być przyszłością, ale potrzebne są dostosowane stacje paliw z dystrybutorami z wodorem. Póki co nie ma zbyt dużej infrastruktury, która zachęcałaby do zakupu tego typu konstrukcji. W USA w ciągu 7 miesięcy sprzedano 250 sztuk tego modelu, co oznacza średnią na poziomie 31 egzemplarzy na miesiąc. Japoński producent zamierza sprzedać w tym roku 700 sztuk. Produkcja Toyoty Mirai w fabryce w Motomachi będzie jednak stopniowo rosnąć. Plany marki są bowiem ambitne. Firma zamierza do 2020 roku produkować 30 tysięcy egzemplarzy rocznie, co ma nastąpić już w 2020 roku. Powodzenia!
Źródło: Toyota
Sprzedaż Toyoty Mirai za oceanem rozkręca się na dobre. Widać, ze te auta przyjmują się na rynkach w wielu krajach, ciekaw jestem jak bedzie w Polsce po zbudowaniu stacji wodorowych.