Jedni się cieszą, a drudzy – wręcz przeciwnie. Ta historia wzbudza spore kontrowersje, a jej finał to tylko wierzchołek góry lodowej.
Niektórzy twierdzą, że Hamilton i Wolf, czyli wiodące postacie w Mercedesie, dopięli swego. Nieoficjalnie mówiło się, że to właśnie oni naciskają na to, by dyrektor wyścigowy ustąpił ze stanowiska. Dziś wydano komunikat, który potwierdził jego odejście.
Michael Masi, bo właśnie o nim mowa, piastował tę funkcję niemal trzy lata. Zdarzały mu się błędy, choć na tym stanowisku nigdy nie będzie ludzi idealnych. Naciski ze strony zespołów zawsze będą zaburzały czystą ocenę sytuacji.
Zacznijmy od tego, że Masi przelał czarę goryczy, gdy w finałowym wyścigu zeszłego sezonu, na ostatnich kółkach, podjął decyzję, która odebrała tytuł siedmiokrotnemu mistrzowi, Lewisowi Hamiltonowi. Zwycięstwo odniósł wtedy Max Verstappen i to on zdobył tytuł – swój pierwszy w F1.
Decyzja była niefortunna i wpłynęła na losy kierowców, choć trudno nie odnieść wrażenia, że perspektywa całego sezonu pokazuje raczej więcej korzystnych decyzji na rzecz Mercedesa, aniżeli Red Bulla. Na to jednak już nikt nie patrzy.
Zastępstwo – czy lepsze?
Zacznijmy od tego, że obowiązki dyrektora będą rozłożone na dwie osoby. Czy to lepiej? Na pewno uda się zmniejszyć liczbę zadań jednostkę, co może poprawić wydajność. Kluczem jest jednak to, by wybrani ludzie potrafili się dogadać ze sobą i działać spójnie.
No właśnie, ludzie. Na miejsce Masiego wchodzą Eduardo Freitasa (dyrektor WEC i ELMS) oraz Niels Wittich (były dyrektor DTM). Obaj panowie mają duże doświadczenie, ale im także zdarzały się kontrowersyjne decyzje, które nie zawsze były przez wszystkich uznawane za korzystne dla sportu.
Wyświetl ten post na Instagramie
Formuła 1 zweryfikuje ich umiejętności, a także niezależność, która jest kluczowa dla uzyskania stabilizacji w tym trudnym środowisku. Wydaje się, że nowi dyrektorzy muszą odciąć się od wywierania wpływów przez zespoły na tyle, na ile tylko się da. Inaczej mogą podzielić los swojego poprzednika. Warto dodać, że Michael Masi ma pozostać w strukturach, choć dziś nie wiadomo jaką będzie pełnił rolę.