To była wielka niewiadoma tegorocznego sezonu Formuły 1. Nowy tor okazał się szczęśliwy dla wicelidera klasyfikacji generalnej.
Grand Prix Kataru 2021 padło łupem Lewisa Hamiltona, który nie oddał prowadzenia od samego startu. Brytyjczyk dobrze ruszył i utrzymywał bezpieczną przewagę nad głównym konkurentem. Max Verstappen minął linię mety jako drugi ze stratą około 10 sekund.
Siedmiokrotny mistrz świata nie miał tak dużej przewagi, jak w Brazylii, ale nie można wykluczyć, że był to celowy zabieg Mercedesa (żeby nie rzucać się w oczy). Bolid Mercedesa był ponownie bezkonkurencyjny. Sam Hamilton świetnie zarządzał oponami, co również przyczyniło się do tego sukcesu.
Verstappen robił, co mógł, ale nie da się zniwelować takiej przewagi samą jazdą. Red Bull ma zagwozdkę, ponieważ przewaga Holendra stopniała do zaledwie ośmiu punktów. Pozostały już tylko dwa wyścigi i wystarczy jeszcze jeden triumf Hamiltona, by został liderem klasyfikacji. Końcówka będzie więc emocjonująca. Sędziowie i inżynierowie mają przed sobą trudny miesiąc.
Alonso na podium
Pecha miał Bottas, który zbliżał się do trzeciego miejsca, ale złapał gumę i uszkodził przednie skrzydło. Tym sposobem stracił szansę na pierwszą dziesiątkę. Na sześć kółek przed końcem został wycofany z wyścigu. Kiepski występ zaliczył też Vettel, który stracił kilka pozycji już na samym starcie. Nie miał szczęścia również Ricciardo, który nie punktował. To nie był dobry wyścig Australijczyka.
Poniżej oczekiwań spisał się Gasly. Startował z trzeciej pozycji i wydawało się, że ma szanse na sukces, ale ostatecznie dojechał dopiero w połowie stawki. W punktach zameldowali się kierowcy Ferrari – bez dużej zdobyczy, ale jednak.
Genialnie spisał się Alonso, który jechał jak natchniony. Dobra strategia i agresywna jazda pozwoliła minąć linię mety na trzeciej pozycji. Czwarty był natomiast Perez. Obaj mieli duże szanse na podium, ale ostatecznie to Hiszpan był tym, któremu dopisało szczęście.
Końcówka stawki była zbliżona, do tej, co zawsze. Kierowcy Haasa sąsiadowali z bolidami Williamsa i Alfa Romeo Racing Orlen. Latifi skończył na żwirze. Russell przebił oponę na sześć kółek przed końcem, ale i tak nie miał szans na wysoką pozycję.